W Koszalinie spotkały się medalistki mistrzostw Polski z poprzedniego sezonu i zarazem pierwszy i trzeci zespół z obecnego. Faworytem wydawały się być piłkarki ręczne Metraco Zagłębia, które tylko w jednym meczu PGNiG Superligi Kobiet zeszły z parkietu jako pokonane.
Presja meczu na szczycie zrobiła wrażenie na obu drużynach. U samych zawodniczek wywołała także sporo niedokładności pod drugą bramką. Jeśli już któraś zawodniczka dochodziła do pozycji rzutowej, to najczęściej na drodze stawały jej Izabela Prudzienica bądź Monika Maliczkiewicz. Nawet kontra sam na sam nie oznaczała trafienia, o czym wymiernie mogła się przekonać np. Małgorzata Trawczyńska. Nic dziwnego, że celnych rzutów mieliśmy jak na lekarstwo. Co ciekawe, podobieństw było jeszcze więcej. Krótkimi fragmentami zarówno ekipa gospodyń, jak i lubinianki ustawiały się w obronie z jedną wysuniętą szczypiornistką.
Żaden zespół nie zdołał zdominować drugiego na tyle, by można było rozstrzygać o końcowym wyniku. Niezłą skutecznością imponowała na lewym skrzydle Kinga Grzyb. Na jej rzuty patrzyło się z naprawdę dużą przyjemnością. W 21. minucie przebieg gry zmienił się na korzyść koszalinianek (6:4). Przewagę liczebną wykorzystała Tamara Smbatian, która tym razem najczęściej pełniła rolę środkowej rozgrywającej. Ostatecznie jednak po pierwszej połowie o krok przed był team Bożeny Karkut. Rezultat mógł być mniej skromny, ale pomimo przerwy na żądanie dla trenerki lubinianek, nie udało się Zagłębiu dojść nawet do pozycji rzutowej.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Federica, uważaj na słońce....
Czytaj także: PGNiG Superliga Kobiet: arcyważne punkty Energi AZS-u Koszalin w Kobierzycach
Drugą część zdecydowanie lepiej rozpoczęły przyjezdne. Przede wszystkim szybciej wymieniały się podaniami, czasem zagrywając tyłem do wybiegającej koleżanki. Nie imponowały za to zagraniem na kontrę. Świetnie zachowywała się w tym czasie Natalia Wołownyk, która wracała do obrony na tyle szybko, że po prostu przejmowała piłkę. To właśnie ona dała sygnał akademiczkom, gdy te przegrywały już trzema bramkami. Dobrego dnia nie miała Monika Michałów, która za często celowała w Maliczkiewicz. Rzutu z dystansu Enerdze brakowało właśnie najbardziej.
Miedziowe należało pochwalić za pewną konsekwencję. Bardzo rzadko zagrywały na koło, bo tam skrupulatnie pilnowana była Jovana Milojević. Potrafiły jednak na tyle dobrze rozciągnąć obronę rywalek, że jeśli nie skrzydłowa, to któraś rozgrywająca w ten czy inny sposób znajdowała się tuż przed Aleksandrą Sach. Po drugiej stronie parkietu ogromną różnicę robiła za to Maliczkiewicz. W 54. minucie popisała się dwie obronami z rzędu, w tym stojąc sam na sam z Hanną Rycharską. Z koszalinianek mogło ujść wtedy powietrze, choć miały aż dwie szanse na bramkę kontaktową. Pomyłki kosztowały je piątą przegraną w sezonie.
Zobacz także: PGNiG Superliga Kobiet: bez litości. Metraco Zagłębie zdeklasowało UKS PCM Kościerzyna
PGNiG Superliga Kobiet, 18. kolejka:
Energa AZS Koszalin - Metraco Zagłębie Lubin 17:19 (8:9)
Energa AZS: Sach, Prudzienica - Han 2, Urbaniak, Mazurek 2 (2/2), Michałów 1, Wołownyk 3, Smbatian 6 (1/2), Striukowa 1, Rycharska 1, Nowicka, Borysławska, Tomczyk 1.
Karne: 3/4.
Kary: 6 min. (Michałów, Wołownyk, Rycharska - 2 min.).
Metraco Zagłębie: Wąż, Maliczkiewicz - Grzyb 5 (1/1), Hartman 1, Trawczyńska 1, Buklarewicz, Górna 2, Piechnik 1, Ważna, Machado Matieli 1, Belmas 2, Pielesz 6 (3/3), Milojević.
Karne: 4/4.
Kary: 14 min. (Machado Matieli - 4 min., Buklarewicz, Piechnik, Ważna, Pielesz, Milojević - 2 min.).
Sędziowie: Marciniak, Radziszewski (obaj z Wolsztyna).
Widzów: 1300.
" Czytaj całość