Piotrkowianin Piotrków Trybunalski znów zaskoczył. Specjaliści od niespodzianek

WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: radość Piotrkowianina
WP SportoweFakty / Krzysztof Betnerowicz / Na zdjęciu: radość Piotrkowianina

Gracze Piotrkowianina lubują w niespodziankach. Po dramatycznym meczu o ich potencjale przekonały się Azoty Puławy (32:31). - Śmiało mogę powiedzieć, że byliśmy lepsi przez cały mecz - mówi jeden z bohaterów, Piotr Swat.

Strata Azotów, Roman Pożarek rozejrzał się i zobaczył Sebastiana Iskrę, rozgrywający rozpoczął szalony rajd, zwieńczony rzutem niemal równo z syreną. Trafił, Hala Relax zatrzęsła się z radości. W takich okolicznościach Piotrkowianin Piotrków Trybunalski pokonał trzecią siłę Superligi, KS Azoty Puławy.

- Każdy brałby remis w ciemno przed meczem. Wszyscy zagraliśmy jednak świetnie. Byliśmy konsekwentni w ataku, każdy miał wysoką skuteczność. Śmiało mogę powiedzieć, że byliśmy lepsi przez cały mecz. Wiadomo, że na co dzień Azoty są o klasę lepsze, ale akurat w tym dniu to my wyglądaliśmy super, wznieśliśmy się na wyżyny - podsumowuje najlepszy strzelec spotkania, Piotr Swat.

Skrzydłowy był prawdziwym kilerem, nie pomylił się ani razu w 10 rzutach. - Co trzeba zjeść przed meczem? Nawet nie pamiętam... Mówiąc zupełnie serio, piłki po prostu dochodziły do skrzydeł. W poprzednich meczach brakowało nam tego, rzucaliśmy ledwie kilka razy podczas spotkania. Jeśli zaczniemy rozciągać grę, to automatycznie znajdą się też pozycje dla rozgrywających - kwituje z uśmiechem.

Nikogo przesadni nie dziwią sukcesy Piotrkowianina z polskimi potentatami. Praktycznie co roku na listę trafia kolejny faworyt. W ponad dwuletniej historii zawodowej PGNiG Superligi znaleźli się na niej NMC Górnik Zabrze, dołączyły Azoty, a najbardziej spektakularnym sukcesem był triumf z Orlenem Wisłą Płock w marcu 2017 roku. Niewiele brakło, by w Piotrkowie poległ MMTS Kwidzyn prowadzony jeszcze przez Patryka Rombla. W pozostałych spotkaniach nie zawsze jest tak różowo, drużyna Dmytro Zinczuka jest najbardziej nieprzewidywalną w lidze.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: niespotykana sytuacja przed meczem w lidze francuskiej

- Na każdego przeciwnika motywujemy się tak samo. Bardziej chodzi o to oczekiwania względem nas. Tam, gdzie nie musimy wygrać, gramy na luzie i więcej nam wychodzi. Gdy pojawia się presja, to zaczynają się pomyłki - wyjaśnia Swat.

Po zwycięstwie Piotrkowianin dobija się do czołowej ósemki Superligi, choć w przedsezonowych typowaniach nie był raczej wymieniany w gronie głównych kandydatów do play-off. Dorobek punktowy zaciemnia obraz zespołu, bo niewiele brakowało, by w domowych spotkaniach udało się wywalczyć nie trzy, a nawet dwanaście oczek.

- Bardzo żałujemy spotkań z MMTS-em i Wybrzeżem. Powinniśmy je u siebie wygrać i bylibyśmy w innym położeniu. Nie chcę pompować balonika i mówić, że zdobędziemy komplet w najbliższych meczach. Po prostu musimy zagrać na maksimum swoich możliwości, wtedy możemy poradzić sobie ze wszystkim. Oczywiście poza PGE VIVE Kielce - twierdzi najlepszy zawodnik marca w PGNiG Superlidze.

Komentarze (2)
avatar
pan.artur
15.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Trener Azotów nie twierdził że jadą po Piotrkowa po punkty, jak to było w meczu z Vive, no i to akurat okazało się strzałem w 10-chę. Hahaha