Obie strony przystąpiły do spotkania poważnie zranione. Gwardziści znowu nie mogli skorzystać z podstawowego środkowego Kamila Mokrzkiego, a Jarosław Cieślikowski oszczędzał lidera obrony, Krzysztofowi Tylutkiemu.
Zmianę bardziej odczuwał Chrobry, który nie radził sobie z rozgrywającymi. Antoni Łangowski potwierdził, że jego udany występ w poprzedniej kolejce nie był przypadkiem, po prostu zasygnalizował znaczny wzrost formy w porównaniu do przeciętnego września. Bartosz Warmijak nie odnalazł się w defensywie tak jak Tylutki, jego uwagę ściągał obrotowy Mateusz Jankowski i tworzyły się ogromne luki. Łangowski sprawdził się jako egzekutor - do przerwy 5/5.
Trochę czasu minęło zanim głogowianie odnaleźli się w nowej rzeczywistości. W ataku pozycyjnym grali cierpliwie, momentami za bardzo asekuracyjnie i męczyli się przy próbie rozgrywania. Najwięcej dobrego przynosiły akcje Damiana Krzysztofika. Adam Malcher dwa razy nie dał się oszukać, ale podania od Stanisława Makowiejewa przeważnie docierały na koło do jednego z najlepszych zawodników października w Superlidze. Dzięki temu udało się wyprowadzić wynik ze stanu 9:5 do remisu po 11.
Mecz generalnie nie zachwycał, panowie nie szczędzili sobie razów. Malcher został znokautowany rzutem w głowę, niedługo później Jakub Orpik odczuł próbę opolan. Uwagę przykuwał głównie Łangowski - bez wielkich ceregieli wychodził w górę i mimo kontuzji nadgarstka nie dawał Stacherze szans, nawet w obecności Tylutkiego w obronie. Trener Rafał Kuptel rozsądnie szafował siłami reprezentanta Polski, Wiktor Kawka dawał mu wytchnienie, ale i tak wynik dorobek robi wrażenie - 10/12.
Chrobry nie rzucał zbyt często z akcji, przeważnie zyskiwał karne, a Michał Bartczak nie wahał się z siódmego metra. Musiało jednak minąć aż 41 minut, by głogowianie wyszli na prowadzenie 19:18. Oczywiście po karnym Bartczaka, już szóstym.
Skrzydłowy Chrobrego pomylił się dopiero w 50. minucie. Przy siódmej próbie próbował przelobować Malchera, ale nie popisał się i reprezentacyjny bramkarz poradził sobie z jego nieudaną próbą. Był to o tyle ważny moment, że Gwardia miała wówczas dwóch zawodników pokutujących za faul i prowadziła 23:22.
Większy wpływ na końcowy wynik miał jednak błąd Krzysztofika, który nadepnął przy rzucie na linię szóstego metra i został skarcony w kontrze przez Karola Siwaka (27:25). Niedługo później kapitalnie wybrał Łangowski, którzy dojrzał wolnego Mateusza Jankowskiego. Głogowianie musieli się spieszyć, na odrobienie trzech bramek zostały dwie minuty. Nie zdążyli. Tym samym skończyła się ich październikowa passa trzech zwycięstw.
PGNiG Superliga, 9. kolejka:
KPR Gwardia Opole - Chrobry Głogów 29:27 (14:12)
Gwardia:
Malcher (12/36 - 33 proc.), Zembrzycki (1/2 - 50 proc.) - Łangowski 10, Zadura 5, Jankowski 4, Mauer 4/3, Kawka 2, Siwak 2, Lemaniak 1/1, Milewski 1, Klimków, Morawski, Tarcijonas, Zarzycki
Karne: 4/5
Karne: 16 min. (Jankowski, Klimków - po 4 min., Łangowski, Zadura, Tarcijonas, Milewski - po 2 min.)
Chrobry: Stachera (6/25 - 24 proc.), Kapela (3/13 - 23 proc.) - Bartczak 8/6, Krzysztofik 6, Makowiejew 5, Babicz 2, Orpik 2, Biegaj 1, Klinger 1, Sadowski 1, Bekisz, Warmijak, Tylutki
Karne: 6/8
Kary: 6 min. (Warmijak - 4 min., Makowiejew - 2 min.)
Sędziowie: Sebastian Pelc, Jakub Pretzlaf
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek znalazł się na ustach całego świata. "Ta historia nie zniknie już nigdy" [1/2]