- Spodziewaliśmy się bardzo ciężkiego meczu, bo wiedzieliśmy w jakiej formie od początku sezonu są Azoty. Co prawda ostatnia wpadka dała nam promyczek nadziei, że możemy tutaj powalczyć, ale scenariusz okazał się zupełnie inny. Przyjechaliśmy walczyć, a przegraliśmy trzynastoma bramkami i to bardzo boli - podsumował spotkanie z Azotami, Nilsson. - Jest ósma kolejka a my nie mamy żadnego punktu. Niestety bardzo dużo nas to kosztuje. Musimy w jakiś sposób podnieść się z tego.
Jak twierdzi trener Arki pewnym problemem jest brak zgrania jego zespołu. - Cały czas poznajemy się nawzajem, bo mamy dużo nowych graczy. Coraz jaśniejszy staje się obraz na ławce. Wiemy na którego zawodnika można liczyć w danym momencie, szczególnie tym najbardziej stresowym, kiedy ważą się losy meczu.
W rozgrywkach męskiej Superligi nastąpi teraz przerwa na mecze kadry w eliminacjach mistrzostw Europy. W grze zespołu z Trójmiasta musi się wiele zmienić. - Przede wszystkim nasze podejście. Mamy duże problemy, jeżeli chodzi o momenty kluczowe meczu. Brakuje nam też konsekwencji, bo bardzo często oddajemy rzuty z nieprzygotowanych sytuacji, próbujemy iść na przełamanie. W tych istotnych fragmentach gry nie ma pewności siebie. Na pewno mamy nad czym pracować i co analizować - przyznał.
Można więc podsumować, parafrazując historię biblijnej Arki Noego, że w przeciwieństwie do niej, ta gdyńska nabiera coraz więcej wody. Czasu na ratunek będzie za to coraz mniej. Ostanie miejsce w tabeli z zerowym dorobkiem punktowym, na ten moment spadku z ligi nie oznacza, ale naprawa wyraźnie niesprawnej jednostki pływającej musi ruszyć jak najszybciej.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Przytuła mistrzów się nie boi! Tak rzucał przeciwko PGE VIVE