Mecz w Koszalinie już przed pierwszym gwizdkiem wielu kibiców i obserwatorów uznało za hit tej serii PGNiG Superligi kobiet. Nie można się dziwić, obie siódemki dość wysoko zawiesiły sobie poprzeczkę. Energa AZS jeszcze do niedawna piastowała fotel lidera, kobierzyczanki zaś na dobre zadomowiły się w szóstce.
Początek zawodów potwierdzał zasadność takich przedmeczowych przypuszczeń. Ale jak się potem okazało, tylko początek. Przyjezdne zaczęły od prowadzenia 3:1. Trenerka Anita Unijat starała się zachować względny spokój. Słusznie. Jej podopieczne szybko wróciły na właściwe tory. Po bramce z koła Hanny Rycharskiej wynik brzmiał już 7:5. W tamtym fragmencie przyjezdne zdecydowanie zbyt często się myliły. Taki zarzut można było skierować choćby w kierunku Anny Mączki. Zupełnie odmiennie prezentowała się Romana Roszak - bezapelacyjna liderka brązowych medalistek mistrzostw Polski.
Podopieczne Edyty Majdzińskiej zupełnie nie radziły sobie w ataku. Totalnie szwankowała u nich skuteczność, a miejscowe uruchamiały kontry i zaczęły budować naprawdę wyraźną już przewagę (13:6). Co istotne, KPR nie potrafił przedrzeć się przez obronę Akademiczek. Zawodniczki z Kobierzyc często rzucały bez przygotowania, bo na tyle długo rozgrywały swoje akcje, że sędziowie szybko podnosili rękę w górę wskazując grę pasywną. To była woda na młyn dla koszalinianek. Jakby tego było mało, przyjezdne częściej dopuszczały się agresywnych fauli, po których siadały na ławkę kar. Po trzydziestu minutach zaliczka AZS-u wynosiła 9 "oczek".
Przyjezdne musiały dostać w szatni niezłą burę, bo po zmianie stron grały zdecydowanie lepiej. Przede wszystkim łatwiej dochodziły do pozycji rzutowych, co wcześniej nie było takie oczywiste. W dodatku w bramce świetnie spisywała się Monika Ciesiółka. Tym razem Unijat nie czekała z poproszeniem o minutową przerwę. W pewnym momencie strata gości zmalała do pięciu bramek. Byłoby jeszcze mniej, ale w kontrze fatalnie zachowała się Monika Kaźmierska. Przestraszyła się bramkarki i po prostu wyrzuciła piłkę ponad poprzeczkę.
Ostatni fragment zawodów obfitował w upomnienia indywidualne. Gospodynie w pewnym momencie musiały grać nawet w podwójnym osłabieniu. To był naprawdę ostatni moment, aby przyjezdne potwierdziły, że nie na darmo tak wysoko plasują się w ligowej tabeli. Na zatrzymanie Roszak trudno im było jednak znaleźć jakiś sposób. Po bramce z rzutu karnego na 6 minut przed końcem meczu prawa rozgrywająca miała na koncie już 10 trafień. Ostatecznie, Energa potwierdziła, że nieprzypadkowo znajduje się tak wysoko w stawce 12 drużyn i medal któregoś koloru absolutnie jest w ich zasięgu.
PGNiG Superliga kobiet, 6. kolejka:
Energa AZS Koszalin - KPR Gminy Kobierzyce 33:28 (20:11)
Energa AZS: Sach, Prudzienica - Han 1, Budnicka, Tracz 2, Roszak 12 (3/3), Michałów 1, Volovnyk 2, Smbatian 3 (0/1), Striukowa 1, Rycharska 5, Nowicka 6, Tomczyk.
Karne: 3/4.
Kary: 10 min. (Roszak - 4 min., Nowicka, Rycharska, Smbatian - 2 min.).
KPR: Ciesiółka, Słota - Jakubowska 4, Kucharska 1, Skalska 1, Mączka 9 (4/4), Wesołowska 3, Każmierska, Wiertelak 1, Mokrzka 6, Walczak, Koprowska, Michalak 3.
Karne: 4/4.
Kary: 8 min. (Kaźmierska, Kucharska - 4 min.).
Sędziowie: M. Orzech i R. Orzech.
Widzów: 1200.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: MMTS postraszył PGE VIVE w pierwszej połowie. Nie zabrakło efektownych akcji [WIDEO]
Jesli taka zawodniczka zasługuję na ostatnie 3 minuty meczu to pogratulować znajomosci umiejetnosc Czytaj całość