Chorwat spędził ostatnie 9 lat w Veszprem, w której występował już także w sezonie 2004/2005. Z jedną z czołowych drużyn na Starym Kontynencie sięgnął 8 razy po krajowy tytuł, 9 razy po Puchar Węgier, a także dwukrotnie wygrał Ligę SEHA i tyle samo razy zagrał w finale Ligi Mistrzów, w tym ostatni raz przed dwoma laty.
- Z wicemistrzami Polski podpisałem roczny kontrakt z możliwością przedłużenia o kolejny sezon - mówi Sulić. - Nie mogę tego powiedzieć na 100 procent, ale myślę, że Orlen Wisła to ostatni klub w mojej karierze. Już w styczniu tego roku, gdy parafowałem umowę, wiedziałem, że to dobry wybór, a tylko się w tym utwierdziłem, przyjeżdżając do Płocka w lipcu. Klub jest zorganizowany w profesjonalny sposób, więc na razie nie mogę na nic narzekać i pozostaje mi tylko grać jak najlepiej, oczywiście licząc na to, że ominą mnie kontuzje. Mogę powiedzieć jedno: motywacji mi nie zabraknie.
Na treningach Chorwat imponuje nie tylko wysokimi umiejętnościami gry w obronie i ataku, ale stara się także pomagać młodszym szczypiornistom, dzieląc się z nimi cennymi wskazówkami.
- Pracowałem z trenerem Sabate przez 5 lat mojego pobytu w Veszprem, więc znam preferowany przez niego system gry i wiem, czego oczekuje od zawodników. To sprawia natomiast, że siłą rzeczy dzielę się tymi informacjami z kolegami z drużyny, jednocześnie starając się, by rozumieli, dlaczego wykonujemy daną rzecz, a nie tylko, że musimy ją zrobić. Mam za sobą 21 lat profesjonalnej kariery i nie wyobrażam sobie, by nie podzielić się moim doświadczeniem z innymi, zwłaszcza że sam w tym czasie dużo się nauczyłem. Uważam siebie za pracowitego gracza, który miał okazję przyswoić sobie niebagatelną wiedzę, więc po prostu cieszę się, że ktoś słucha tego, co mam do powiedzenia. Jestem tu od tego, by pomóc innym - tylko tyle i aż tyle.
ZOBACZ WIDEO: Urszula Radwańska chce podbić świat mody. "Wierzę, że będzie to światowa marka"
Jednym ze szczypiornistów Orlen Wisły, który jest najbardziej zadowolony z przyjścia Sulicia, jest Mateusz Piechowski. Utalentowany kołowy był już jedną nogą w Hiszpanii, ale postanowił pozostać w Płocku jeszcze przez co najmniej rok i na razie nie żałuje.
- Bardzo się cieszę, że Renato do nas dołączył, bo podpatrując go, można się wiele nauczyć - mówi 23-latek. - Myślę, że on pełni w klubie funkcję trochę takiego drugiego trenera, bo przekazuje nam dużo uwag, podpowiada na przykład, jak ustawić się w obronie, więc myślę, że dzięki temu staję się lepszym szczypiornistą. Po raz pierwszy od chyba czterech lat przepracowałem okres przygotowawczy bez żadnej, choćby najmniejszej kontuzji, dlatego optymistycznie patrzę w przyszłość - dodaje.
Mimo tych pochwał, Sulić nie widzi siebie w roli szkoleniowca po zakończeniu kariery.
- Nie, to nie dla mnie, zwłaszcza że przez ponad 20 lat byłem poza moja rodzinną miejscowością, z czego wiele czasu spędziłem bez moich bliskich, więc to im chciałbym poświęcić jak najwięcej uwagi. Nim to jednak nastąpi, bo decyzję o swojej dalszej przyszłości podejmę w lutym przyszłego roku, chciałbym pokazać w Płocku trochę dobrego handballa. Może to dla niektórych zaskoczenie, ale nadal największą satysfakcję daje mi gra w obronie, a nie w ataku. Wiem, że wielu zawodników preferuje ofensywę, skupia się na liczbie zdobytych bramek itd., ale ja wolę defensywę - kończy.
Sulić mimo wieku jest nadal świetnym zawodnikiem, a jego doświadczenie jest ogromne, jeżeli ominą go kontuzje będzi Czytaj całość