Mistrzowie Polski wygrali trzy spotkania w Kaliszu, w tym dwa z mocnym rywalami - najpierw "świętą wojnę" z Orlenem Wisłą Płock (36:30), a kilkadziesiąt godzin później z uczestnikiem Ligi Mistrzów, Motorem Zaporoże (36:33). Same wyniki to jedna strona medalu. Najważniejsze, że kielecka machina równie dobrze radzi sobie z wymienionymi głównymi trybami.
Luka Cindrić znakomicie wprowadził się do siódemki i raczej nikt nie rozpamiętuje nagłego odejścia Deana Bombaca do Picku Szeged. Chorwat rzucił 19 bramek i został królem strzelców turnieju, a jego dorobek byłby bardziej okazały, gdyby w finale z Motorem zagrał więcej niż 15 minut. Tałant Dujszebajew oszczędzał go ze względu na uraz stawu skokowego.
Środkowy i reszta nowych nabytków (m.in. obiecująco spisujący się Artsiom Karalek) wylecą wkrótce do Niemiec, gdzie 22 sierpnia zmierzą się z bundesligowym HC Erlangen. Nie jest to może ekipa, której boją się najwięksi w Niemczech, ale w drugim sezonie po awansie ugruntowała swoją pozycję (13. lokata) i potrafiła sprawdzić niespodziankę. Personalnie wygląda więcej niż przyzwoicie - w bramce weteran Gorazd Skof i ekscentryczny Nikolas Katsigiannis, na skrzydle mistrz Europy 2016 Johannes Sellin, mocno obsadzone koło z Jonasem Thuemmlerem i Petterem Overby'm. Dla kielczan będzie to dobre przetarcie przed kolejnymi testami.
Dzień po spotkaniu VIVE wyleci do Kijowa. 24 sierpnia w Zaporożu rozpocznie się turniej z udziałem gospodarzy, Picku Szeged i SKA Mińsk. To najpoważniejszy zestaw przeciwników podczas okresu przygotowawczego, swego rodzaju wprowadzenie do tegorocznej Ligi Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot: Profesor? Trochę się tak czuję