PGNiG Superliga: piętnaste mistrzostwo Polski dla PGE VIVE Kielce!

PAP / Piotr Polak / PGE VIVE Kielce
PAP / Piotr Polak / PGE VIVE Kielce

Szczypiorniści PGE VIVE nie pozostawili złudzeń i udowodnili, że są najlepszą drużyną w kraju. Kielczanie pokonali u siebie Orlen Wisłę Płock 33:29 i sięgnęli po piętnaste mistrzostwo Polski. Dzięki temu trofeum zrównali się ze Śląskiem Wrocław.

PGE VIVE walczyło o piętnaste, Orlen Wisła o ósme mistrzostwo Polski. Po pierwszym meczu szczypiorniści kieleckiej siódemki mieli pięć bramek przewagi i wydawało się, że tylko kataklizm może im odebrać tytuł. Płocczanie ostatni raz w Hali Legionów wygrali bowiem aż siedem lat temu - 22 maja 2011 roku. Dla żółto-biało-niebieskich to nie był jednak tylko mecz o złote medale, ale też pożegnanie wielkich klubowych legend - Karola Bieleckiego, Tomasaz Strząbały i Sławomira Szmala oraz ostatni pojedynek w barwach zespołu Urosa Zormana, Manuela Strleka, Darko Djukicia i Mateusza Kusa.

Nafciarze zapowiadali, że przyjadą do stolicy województwa świętokrzyskiego nastawieni na odrobienie start i walkę do samego końca. Swoją motywację pokazali już na samym początku spotkania - zaliczyli bardzo mocne otwarcie i prowadzili z gospodarzami wyrównaną rywalizację. Kielczanie natomiast początek meczu trochę przespali - przydarzyło im się kilka prostych błędów - strat, niecelnych podań i nieskutecznych rzutów i rywale błyskawicznie to wykorzystali.

Płocczanie rozkręcali się z każdą minutą, dzięki czemu udało im się odskoczyć na trzy bramki. Wtedy też o czas poprosił trener Tałant Dujszebajew. Słowa szkoleniowca przyniosły oczekiwany efekt, żółto-biało-niebiescy doskonale wykorzystali przerwę i po powrocie na parkiet natychmiast odrobili straty i doprowadzili do remisu. Od tego momentu gra zrobiła się zdecydowanie bardziej wyrównana.

Z każdą mijającą minutą na boisku iskrzyło coraz bardziej. Sędziowie nie wahali się i co rusz wysyłali zawodników na ławkę kar. Niektórym zaczęły puszczać nerwy, gra zrobiła się zdecydowanie ostrzejsza. Pod koniec pierwszej połowy z powodu gradacji kar na trybuny wyleciał Igor Źabić.

Od mocniejszego uderzenia drugą część meczu rozpoczęli żółto-biało-niebiescy. Kielczanie się nie patyczkowali - bardzo szybko rzucili sześć bramek i objęli pewne prowadzenie.

Gdy wydawało się, że gospodarze wszystko mają już pod kontrolą, Wiślacy wzięli się do odrabiania start - pięć trafień przewagi PGE VIVE w momencie stopniało do jednego gola i znów zrobiło się gorąco. Kolejny zryw kieleckiej siódemki załatwił jednak sprawę. Płocczanie do końca grali bardzo ambitnie, ale każda mijająca minuta do mistrzostwa zbliżała szczypiornistów z województwa świętokrzyskiego.

Na pięć minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego po trybunach Hali Legionów niosło się głośne "Karol na boisko". Trener Dujszebajew wysłuchał próśb kibiców i Bielecki przy ogromnych owacjach pojawił się na parkiecie. To właśnie on rzucił ostatnią bramkę meczu.

PGNiG Superliga Mężczyzn, finał, 2. mecz:

PGE VIVE Kielce - Orlen Wisła Płock 33:29 (13:14)

PGE VIVE: Szmal, Ivić - Jurecki 4, Dujshebaev 7, Kus, Aguinagalde 1, Bielecki 1, Jachlewski 3, Strlek 4, Janc 1, Lijewski 1, Jurkiewicz 1, Zorman 1, Mamić 1, Bombac 3, Djukić 5
Karne: 1/1
Kary: 14 min. (Kus, Jurecki - po 4 min., Mamić, Djukić, Jurkiewicz - po 2 min.)

Orlen Wisła: Wichary, Morawski, Borbely - Daszek 4, Duarte 4, Racotea 3, Ghionea 1, Piechowski 3, Ivić 4, Tarabochia 1, Źabić 1 Mihić 4, De Toledo 4, Kowalski, Woźniak
Karne: 3/3
Kary: 18 min. (Mihić, Piechowski, Ivić, Woźniak - po 2 min., Racotea - 4 min., Żabić - 6 min.)

ZOBACZ WIDEO Psycholog sportu Kamil Wódka: Sportowcy to cały czas ludzie. Oni też mają prawo się bać

Źródło artykułu: