Azoty wylądowały tam, gdzie zazwyczaj, czyli w meczu o trzecie miejsce. W tym roku byli z góry skazani na niepowodzenie, bo drabinka Superligi ułożyła się dla nich tak niekorzystnie, że w półfinale trafili nie na Orlen Wisłę Płock, a PGE VIVE. Mistrzowie z Kielc już w Puławach zapewnili sobie awans (37:27), ale rewanż niespodziewanie przebiegał pod dyktando Azotów, do końca spotkania VIVE goniło wynik i wygrało rzutem na taśmę.
Bodaj najlepszy tegoroczny występ poprawił humory mimo półfinałowej porażki. - Nastroje są dobre, zwłaszcza po meczu w Kielcach, gdzie pokazaliśmy kawał dobrej piłki ręcznej. Do ostatnich minut walczyliśmy o zwycięstwo. Nasze morale poszły w górę - podkreśla rozgrywający Bartosz Kowalczyk.
Tak czy inaczej, Azoty zagrają o dobrze znany kruszec. Cztery lata temu brązowy medal otworzył nową erę w dziejach klubu, teraz trzecie miejsce przyznaje się puławianom jeszcze przed startem rozgrywek. KPR Gwardia Opole nie podda się bez walki, w końcu to dla niej szansa na drugi brąz w historii. Klub czeka na krążek od 1964 roku.
Zawodnicy Azotów zdają sobie sprawę, że szczególnie w Opolu nie będzie im łatwo o sukces. W półfinale Pucharu Polski przegrali 29:31 - gdyby nie ostatni rzut Nikoli Prce finał padłby łupem Gwardii.
- W Opolu nie zagraliśmy dobrego spotkania i będziemy mogli z niego wyciągnąć sporo wniosków. Gwardia ma dużo atutów, przy każdej okazji ruszają do kontry, skrzydłowi mogą biegać po 60 minut. Trener Rafał Kuptel był obrońcą i wie, jak ustawić drużynę - chwali rywali Kowalczyk.
Środkowy Azotów w końcówce sezonu należy do wyróżniających się zawodników. Wcześniej opuścił kilkanaście spotkań z powodu urazu i w decydującej fazie rozgrywek powoli wraca do optymalnej formy. - Cieszy sześć goli w Kielcach, ale świetnie zagrał też Piotr Masłowski. Nie rzucił tyle bramek, ale dostarczał sporo piłek - mówi 21-latek.
Początek spotkania z Gwardią we wtorek, 29 maja, o godzinie 20.15
ZOBACZ WIDEO Kadra wraca do Arłamowa. Iwan: Europa może nam zazdrościć