Choć przed meczem trzecią pozycję w tabeli PGNiG Superligi Kobiet piastowały koszalinianki, nie były w lepszej sytuacji niż rywalki. W dużej mierze to efekt nowych przepisów, które wykluczyły remisy. Oznaczało to tylko tyle, że Energa AZS chcąc marzyć o brązowym medalu, musiała zwyciężyć z Kram Startem przynajmniej w rzutach karnych (wtedy dopisywane są dwa punkty). Cztery mecze z tym przeciwnikiem w tym sezonie kończyły się ich przegranymi.
Liczyć umieją także w Elblągu. Nic więc dziwnego, że podopieczne Andrzeja Niewrzawy rzuciły się na swoje przeciwniczki niczym lwice na swoją zdobycz podczas polowania. Ta rola przypadła w początkowym fragmencie Sylwii Lisewskiej. Dla lewej rozgrywającej to ostatni mecz w barwach klubu. Chciała być dobrze zapamiętana i ta sztuka naprawdę nieźle jej wychodziła. W ciągu 9 minut trafiła do siatki trzykrotnie po bardzo mocnych rzutach z dystansu (5:4).
Szybko o pierwszy czas poprosiła trenerka AZS-u Anita Unijat. Jej drużyna miała problem w ofensywie. We znaki dawała się im Sołomija Szywerska. Doświadczona bramkarka, jeśli sama nie odbiła rzutu, ustawiała się na tyle dobrze, że koszalinianki obijały słupki. Na Energetycznych nie robiło jednak wrażenia, że miały dwa razy mniej bramek na koncie. Za sprawą Romany Roszak doszły na 8:9. Podjęły ryzyko ustawiając wysoką obronę, ale do pełni szczęścia dużo im brakowało. Wciąż nie do zatrzymania była Lisewska, niegdyś zawodniczka Energi. Proste środki niemal gwarantowały sukces (16:11)
W szatni przyjezdnych burza mózgów. Koszalinianki wyszły na drugą część mocno zmotywowane. Trzy trafienia z rzędu, a potem pierwszy zmarnowany w tym meczu rzut karny przez Lisewską dawały do myślenia. Co ciekawe, także miejscowym. Szczelna obrona gospodyń, kilka błędów i rzutów z trudnych pozycji rywalek sprawiło, że znów w hali zrobiło się weselej. Nawet upomnienie dla Barbary Choromańskiej nie zmieniło obrazu spotkania. Koszalinianki liczyły, że defensywa 5:1 albo 4:2 przyniosą zamierzony efekt.
W 48. minucie widzieliśmy najpiękniejszą akcję meczu. Lisewska ustawiona po lewej stronie parkietu dojrzała wbiegającą z prawego skrzydła Magdalenę Balsam. Ta, będąc już w powietrzu, po prostu odbiła piłkę, która wpadła do bramki strzeżonej przez Beatę Kowalczyk (22:18). Smaczków było jeszcze więcej. Energetyczne wykorzystały osłabienie miejscowych i trafiały do pustej bramki. Za sprawą Hanny Rycharskiej tablica świetlna wskazała stan 22:21.
W sukurs obrotowej poszła Roszak, wyprowadzając Energę na pierwsze prowadzenie 25:24. Takiego wyniku nie byłoby bez interwencji Kowalczyk. Na 40 sekund przed gwizdkiem piłkę miały elblążanki. Zamiast rzucić, podały do rywalki i przegrały mecz. Przyjezdne pokazały, że przegrywając nawet sześcioma trafieniami, można wyjść z opałów. Po 5 latach posuchy brązowe krążki znów pojechały do Koszalina. To było już szóste zwycięstwo z rzędu Energi AZS.
Kram Start Elbląg - Energa AZS Koszalin 25:26 (16:11)
Kram Start: Powaga, Szywerska 1 - Balsam 2, Choromańska, Waga 2, Jędrzejczyk 4, Dorsz 1, Kwiecińska 1, Kozimur 3, Gerej, Lisewska 8 (2/3), Stokłosa 3, Świerżewska 1
Karne: 2/3
Kary: 10 min. (Świerżewska 4 min., Choromańska, Jędrzejczyk, Stokłosa - 2 min.)
Energa AZS: Kowalczyk, Sach - Grobelska 1, Michałów 1, Mazurek, Smbatian 10 (3/3), Tracz, Roszak 6, Lalewicz 2, Urbaniak 2, Rycharska 4, Nowicka
Karne: 3/3
Kary: 8 min. (Rycharska, Nowicka - 4 min.)
Sędziowie: Leszczyński, Piechota (obaj z Płocka)
ZOBACZ WIDEO VfL Wolfsburg bliżej pozostania w elicie. Efektowna bramka Brekalo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Może Romka chciała zdobyć koniecznie medal przed transferem a Smbatian pokazać że ni Czytaj całość
Barwy zobowiązują - pozdrowienia - czekamy na newsy o składach no nowy sezon !