El. ME 2018. Czarnogóra - Polska: (czarno)górski problem Biało-Czerwonych

Newspix / Mateusz Słodkowski / Na zdjęciu: Kinga Achruk (reprezentacja Polski kobiet) przy piłce
Newspix / Mateusz Słodkowski / Na zdjęciu: Kinga Achruk (reprezentacja Polski kobiet) przy piłce

W czwartym meczu eliminacji mistrzostw Europy Polki przegrały z Czarnogórą 24:33. Do przerwy Biało-Czerwone pozostawały w grze o komplet punktów. Utrzymały drugą pozycję w grupie, choć nie mają już marginesu błędu.

Podopieczne Leszka Krowickiego do Czarnogóry udały się bez swojego kapitana, Karoliny Kudłacz-Gloc. Nasza środkowa rozgrywająca nabawiła się urazu na jednym z treningów w Gdyni i nie można było ryzykować pogłębienia kontuzji. Polki mimo tego zapowiadały żądzę rewanżu. Aż dwóch ważnych postaci brakowało także u gospodyń. Wystąpić nie mogły bramkarka: Marina Rajcić oraz skrzydłowa Majda Mehmedović. Obie dały się zapamiętać w pierwszym starciu.

Wynik lepszy niż gra. Tak można ocenić poczynania Biało-Czerwonych w pierwszej połowie. Szwankowała skuteczność, czego nie można było powiedzieć o przeciwniczkach. Po 12. minutach rywalizacji było już 8:3. Świetnie dysponowana była w tamtym czasie głównie Jovanka Radicević. Kontry, karne, wypracowane akcje przez koleżanki. Każdy jej rzut lądował w siatce Adrianny Płaczek. Po upływie kwadransa miała na swoim koncie już 6 trafień (a po 30. minutach aż 9). Cóż chcieć więcej.

Od tamtego jednak czasu gra Czarnogórek wyraźnie się załamała. Same podały Polkom pomocną dłoń. Bezmyślny faul popełniła Katarina Bulatović, która próbowała zatrzymać biegnącą do kontry Romanę Roszak. Poświęcenia koleżanki nie wykorzystała Sylwia Lisewska, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Za chwilę "wyleciała" także Jelena Despotović. W 24. minucie o czas poprosił Per Johansson. Zupełnie jakby przeczuwał nadciągające problemy. Na minutę przed końcem do remisu po 13 doprowadziła Kinga Grzyb. Można było odetchnąć z ulgą. Wróciliśmy do gry o komplet punktów.

Dobry rezultat sprzed przerwy jakby przyblokował Biało-Czerwone. Odpowiedziały dopiero rzutem z koła w wykonaniu Joanny Drabik. Tym razem bardzo szybko zareagował trener Krowicki, który zaprosił zawodniczki do siebie. O ile wcześniej jedna więcej na parkiecie była naszym atutem, tak potem mieliśmy z tym kłopot. Sposobem Czarnogórek było narzucanie szybkiego tempa. Co więcej, błyskawicznie dochodziły do pozycji rzutowych rozrzucając naszą obronę. W efekcie w 45. minucie zrobiło się już 23:19.

Słupek to było chyba najczęściej wymieniane słowo w tym meczu. Piłka po rzutach Polek jakby zaczarowana zmierzała w tamtym właśnie kierunku. Swoje dokładała także bramkarka Ljubica Nemezić, zwłaszcza w końcówce zawodów. Na 8 minut przed końcem mieliśmy już spory problem. Wynik brzmiał bowiem 28:22. Aby odwrócić niekorzystny stan spotkania, potrzebny był cud. Taki jednak nie nastąpił. Jest czego żałować, bo ten zespół zdecydowanie był do ogrania.

Utrzymaliśmy drugą pozycję w swojej grupie, ale zwycięstwo odniosły także Słowaczki, co oznacza, że i one zapisały na koncie kolejne 2 punkty. Nie mamy zatem marginesu błędu.

Czarnogóra - Polska 33:24 (14:13)

Czarnogóra: Babović, Nenezić - Radicević 11 (4/4), Jauković 3, Brnović 1, A. Klikovać 2, Ujkić, Premović, A. Bulatović, Pavicević 1, B. Klikovać 1, Despotović 2, K. Bulatović 3, Raicević 6, Grbić 3.
Karne: 4/4
Kary: 10 min. (K. Bulatović, A. Bulatović, Despotović, A. Klikovac, Pavicević - 2 min.)

Polska: Kordowiecka, Płaczek - Górna 1, Michałów, Roszak 2, Grzyb 6, Janiszewska 1, Zych 1, Drabik 3, Kozłowska, Lisewska 6 (1/3), Szarawaga, Achruk 4, Urtnowska.
Karne: 1/3
Kary: 6 min. (Roszak, Szarawaga, Zych - 2 min.)

Sędziowie: Peter Horvath, Balazs Marton (obaj z Węgier).

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: nie poznałbyś tego grubasa. Był znanym napastnikiem

Źródło artykułu: