Rodzice uczyli, by szanować starszych. Postaram się więc tonować emocje, bo to żadna sztuka obrażać.
Sztuką w polskim sporcie jest nazywać rzeczy po imieniu, zatem spróbuję przedstawić moje stanowisko po nieszczęsnym remisie na portugalskim "parkiecie". Żeby było jasne, to również moja porażka. Bez dyskusji przebudowałem terminarz na cały sezon na rzecz przygotowań do tego turnieju, nie wykrzesałem więcej z potencjału sportowego klubów, a aura Superligi wciąż nie sprawia, że zawodnicy dają z siebie 120 proc. na treningach.
Chcecie biczować - wiecie jak mnie znaleźć.
Do brzegu.
Warto, by opinia publiczna miała świadomość, że w pracach nad startem ligi zawodowej w 2016 roku i potem, nikt nie rzucał kłód pod nogi. Każdy miał i ma świadomość historycznej szansy, a intencją (lub musem) wszystkich graczy (kluby, ZPRP) było zawiesić spory, odłożyć na bok emocje i spróbować wspólnie zbudować coś nowego. Dlaczego ten scenariusz nie miałby się powtórzyć na szerszą skalę?
Na pewno nie polecam jechać teraz na Puławską, do siedziby ZPRP, i wymierzać sprawiedliwość, bo:
1. tam się pracuje do 16:00,
2. to nic nie da,
3. zawsze bardzo mi zależało, by handball nie miał wizerunku "prowincjonalnego sportu dla prowincjonalnych ludzi"; apelowałem o pewien poziom kultury i etykę piłki ręcznej i tej filozofii trzymałbym się w tym momencie.
Problem z piłką ręczną jest głębszy i w sensie globalnym zatrważający. Przykład: za każdym razem, gdy stawałem oko w oko z prezesem IHF Hassanem Moustafą miałem wrażenie, że to kukła a'a Breżniew albo robot sterowany z kosmosu. Poważnie! Miał znikomy kontakt z rzeczywistością.
ZOBACZ WIDEO Profesor Kulig! Show reprezentanta Polski w Stambule!
Patrzę z boku na oprawę najważniejszych imprez EHF oraz IHF i mam wrażenie, że przeniosło mnie do lat dziewięćdziesiątych. Porównuję technologię produkcji TV, social media, niejasność przepisów i jawne wypaczenia, ograniczone zastosowanie technologii VAR. I - najbardziej bolesne - zarobki zawodników oraz trenerów.
Każdy przyzna, że szczypiorniści nie są gorsi od piłkarzy nożnych, ale największe światowe gwiazdy zarabiają 20 razy mniej (Mikkel Hansen a Neymar). Czy są aż 20 razy gorsi? Nawet biorąc poprawkę na szaleństwo i popularność futbolu, jest to skandaliczny rozstrzał i czyja jest to "zasługa"? Kto nie potrafi wyjść poza swoje ograniczenia i możliwości psychofizyczne? Kto jest zamknięty na pędzący coraz szybciej świat? To zarzut dla tak międzynarodowej, jak i polskiej rodziny piłki ręcznej.
Dlaczego czepiam się wieku? Gdyby dotychczasowa strategia zapewniała widoczny progres, byśmy byli tegoż postępu świadkami. Teraz bez złośliwości: niska efektywność pracy, często zerowy poziom wiedzy pomimo tytułów naukowych, oderwanie od rzeczywistości, brak elementarnej wiedzy na temat marketingu sportowego, produkcji tv, komunikacji w erze internetu – to charakterystyka Działaczy Sportowych Starej Daty. Zmiana pokoleniowa to naturalna kolej rzeczy. Tak w sensie sportowym, jak i organizacyjnym.
Bez wyjątku, bez litości, bez oglądania się na zasługi. One nikogo już nie interesują. Przykre, ale prawdziwe.
Nie dajmy się zwieść teorii, że zmiany w aspekcie sportowym wprowadzono i mamy już tylko czekać na efekty. Wszyscy wiemy, ile jeszcze pracy czeka polski handball każdego dnia. Znamy te bolączki, znamy te problemy, a czas płynie i świat nam ucieka.
Dla mnie jest to oczywiste, że jeżeli mamy dokonać postępu, to przede wszystkim potrzebujemy strategii: z wyznaczeniem celów (medal MŚ 2023), harmonogramem, budżetem, podziałem zadań, wyznaczeniem zakresu odpowiedzialności i swobodą działania osób, którym te zadania zostaną powierzone. Klasyczne zarządzanie projektem. Nie wspominając o ogromnej dozie cierpliwości, bo że będzie bolało to pewne.
Ale powiedzmy sobie też jasno, że najlepszy nawet plan nie wypali bez zapału, energii, pasji, wizji, woli do ciężkiej pracy, odwadze do podejmowania zaskakujących decyzji. Bez klasycznych dla szczypiornistów "cojones". Tego Kolegom Działaczom Starej Daty ewidentnie brakuje i mówię to z całą sympatią i szacunkiem: wiem, jakie poważne problemy zdrowotne was dotykają, widzimy waszą sprawność organizacyjną, tempo prac, styl zarządzania, otwartość na nowości. Powiedzmy wprost: koledzy, nie dajecie rady wszystkiego dopilnować, a będzie coraz gorzej.
Do tego organizacja pracy - na pewno da się podejmować decyzje szybciej i sprawniej, znów - delegując coraz więcej obowiązków na młodsze pokolenie, które przecież pracuje na Puławskiej i tylko czeka na odrobinę zaufania i pola do realizacji.
Między nami mówiąc: wiem jak mnie tam lubią, ale nie mam motywacji do prywatnej vendetty. Faktem jest, że młodsza generacja w ZPRP już jest, przeszła szkołę podczas EHF Euro 2016, współpracuje z Superligą, mediami, sponsorami. W czym problem?
Każdy zdaje też sobie sprawę, że młodzi trenerzy będą za chwilę budować jakość piłki ręcznej w Polsce, zatem niech zbudują ten system pod siebie, wedle swojej wiedzy, trendów w handballu i harmonogramu pracy. Zamykanie im drzwi, odsuwanie od decyzji jest moim zdaniem kompletnie nielogiczne. Bo niby komu służy? To kolejna przeszkoda do postępu na własne życzenie.
Pamiętam doskonale, kiedy jako samozwańczy "niesforny syn polskiego handballu" wzbudzałem ogromną nieufność i podnosiłem ciśnienie podczas ostrych dyskusji w gabinetach na Puławskiej, ale ostatecznie mecze się odbyły, protokoły spisano, wręczono medale i gra się dalej. Piłki ręcznej jako sportu nikt nie zniszczył, tylko zaczął mówić inaczej, niż w kultowym już skeczu o obradach Polskiego Związku Piłki do Zbijaka. Może zatem młodość nie jest taka straszna i może mieć czasem rację?
Mówimy już o stuleciu piłki ręcznej. Piękna sprawa i piękna historia, ale z jakim przesłaniem ten wspaniały sport wejdzie w drugi wiek swojej historii w Polsce? Tutaj powinna rządzić młodość, energia, nowoczesność, pozytywne emocje, młodzieńczy entuzjazm. Dlatego optymistycznie zakładając, że powstanie wydajny system produkcji sportowych talentów, jakim niby językiem chcemy zachęcić młode pokolenie do trenowania? Jakich kanałów komunikacji i jakie treści wykorzystamy w tym celu?
Laudacje, nagrody i łzy wzruszenia na oficjalnych uroczystościach to oczywiście ważny element celebracji, ale z perspektywy grupy, do której chcemy dotrzeć (z mojej zresztą też), to obciachowy skansen. Bo i co starsze pokolenie realnie zostawi w spadku?
Ja na przykład chciałbym zobaczyć 100 piłek dla każdej szkoły, 100 turniejów amatorskich w każdym województwie, 100 stypendiów dla zawodniczek i zawodników, 100 staży/kursów dla młodych trenerów, 100 procent podwyżki dla trenerów młodzieży. Do tego eksplozję emocji i pozytywnego szaleństwa podczas turniejów piłki ręcznej plażowej. Nie oszukujmy się, nowe otwarcie na kolejne 100 lat powinno objąć wszystko, co z piłką ręczną związane: sportowo, organizacyjnie, komunikacyjnie, marketingowo. Za nic w świecie nie uwierzę, że czyjąś ambicją jest uczynić ze szczypiorniaka jeszcze większą niszę, ale innej perspektywy niestety nie widać.
Zmiana pokoleniowa powinna dotknąć całe środowisko - tak w ZPRP, jak i "w terenie". Jeżeli z dumą wypina się pierś do orderów, jeżeli na każdym kroku oczekuje się stemplowania wszystkiego logotypem ZPRP, to też trzeba stanąć twarzą w twarz z problemem, a nie chować głowę w piasek. I wiedzieć, kiedy przekazać schedę nowej generacji, jak w każdej szanującej swoje dziedzictwo rodzinie.
Starsze pokolenie na pewno jeszcze wiele może pomóc, szczególnie w "szachach" na poziomie międzynarodowym, przy pozyskiwaniu sponsorów, na wielu polach, gdzie ich kontakty i doświadczenia są bezcenne. Ale błagam, nie w codziennej "orce" o lepszą przyszłość, w popychaniu projektów do przodu, w komunikacji marketingowej, w organizacji rozgrywek. Tutaj, jeżeli chcemy coś osiągnąć i dogonić liderów, trzeba będzie zasuwać 24 godziny na dobę. Panowie, to nie na wasze zdrowie i umiejętności i wy to doskonale wiecie.
Zawsze lubiłem zespoły, w których rutyna miesza się z młodością. Fajnie jest widzieć na boisku mentorów i młode wilki. I tak rozumiem szeroko komentowaną "zmianę pokoleniową".
Nie mnie bawić się w spowiednika, bo każdy ma swoje grzechy na sumieniu i za swoje zaniechania i błędy w jakiś sposób odpowie. Wierzę, że zawsze jest czas, by zrobić coś pożytecznego dla sportu, który się autentycznie kocha. Czy przypadkiem najwięcej dobra nie wyniknie z przekazania symbolicznej pałeczki młodszym, pomysłowym, gotowym do pracy?
Szkoda by było, żeby obiektywne zasługi (na pewno takie są) Działaczy Sportowych Starej Daty zeszły w cień zaniedbań, a zamknięcie się na świeżą krew w strukturach właśnie do tego prowadzi.
Autor jest Działaczem Sportowym Młodej Daty i wszystkie prezentowane opinie mają wyłącznie prywatny charakter i mają służyć dyskusji na rzecz postępów w polskiej piłce ręcznej.
Łukasz Gontarek (prezes PGNiG Superligi w latach 2016-17)
Marketing Manager
Wisła Płock S.A.
sie 2010 - kwi 2011. 9 mies.@pindolek widzę, że jesteś kibicem o dość krótkim stażu, no ale w końcu to nie grzech. A następnym razem może lepiej po prostu zapytać starszych kolegów? :) Czytaj całość
Chyba się pomyliłem, to nie ten wiec wyborczy. Tego typu wystąpienia z góry budzą mój wrodzony sceptycyzm. Demago Czytaj całość