Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, że kielczanie będą w stanie przeciwstawić się mistrzom Węgier, to już początek niedzielnego spotkania musiał je rozwiać. Żółto-biało-niebiescy zaczęli od niezwykle mocnego uderzenia i błyskawicznie wyszli na prowadzenie 3:0. Już w pierwszej akcji fantastyczną interwencją popisał się Sławomir Szmal, a później było tylko lepiej.
Gracze z Veszprem postawili bardzo twardą obronę, ale szybko to się na nich zemściło, bo już w pierwszych minutach musieli radzić sobie bez Dragana Gajicia, którego sędziowie wysłali na ławkę kar. Ze sforsowaniem formacji defensywnej rywali nie miał natomiast żadnych problemów Alex Dujszebajew. Rozgrywający w doskonały sposób prowadził swoją drużynę i po kwadransie gry miał na swoim koncie pięć trafień.
Wtedy też trener Tałant Dujszebajew dokonał tradycyjnych roszad i zmienił niemal cały skład. Nie przyniosło to jednak efektów, rywale odrobili straty, a gospodarzom znacznie spadła skuteczność w ataku. Spotkanie zrobiło się niezwykle wyrównane, w 24. minucie po raz pierwszy na tablicy wyników pojawił się remis i szkoleniowiec mistrzów Polski szybko wrócił do początkowego ustawienia.
Na niespełna dwie minuty przed zejściem do szatni Cristian Ugalde przechwycił piłkę, wyprowadził skuteczny kontratak, i tym samym szczypiorniści Telekomu Veszprem pierwszy raz w całym meczu wyszli na prowadzenie. Nie trwało jednak ono długo, bo po kilku sekundach fantastyczną odpowiedzią popisał się Julen Aguinagalde. Oba zespoły poszły na wymianę ciosów, a po trzydziestu minutach gry z minimalnej, bo jednobramkowej przewagi, mogli cieszyć się żółto-biało-niebiescy.
ZOBACZ WIDEO Wielki transfer PGE Vive Kielce. Andreas Wolff jak Manuel Neuer
W drugiej połowie nadal trwało prawdziwe widowisko - wciąż zachwycał Alex Dujszebajew, ale Węgrzy ani na moment nie odpuszczali. Kielczanie cały czas utrzymywali prowadzenie, ale przychodziło im to z trudem, bo fantastyczne przebudzenie dopadło Momira Ilicia. Serb dosłownie bombardował bramkę Szmala, co uniemożliwiało gospodarzom odskoczenie.
Na szesnaście minut przed końcem o czas poprosił Dujszebajew, ale lepiej tę przerwę wykorzystali goście, którzy błyskawicznie odrobili dwa trafienia i chwilę później doprowadzili do remisu. Żółto-biało-niebiescy zanotowali spory przestój w ataku, udawało im się wypracować czyste sytuacje, ale mieli ogromne problemy z pokonaniem dobrze dysponowanego Rolanda Miklera. Złą passę przełamali zresztą, gdy... na parkiecie nie było węgierskiego bramkarza. Po bardzo szczęśliwej akcji i asyście od Mate Lakaia wreszcie trafił Manuel Strlek.
Jeśli temperatura w Hali Legionów mogła się jeszcze podnieść, to z pewnością stało się to w 50. minucie, gdy sędziowie w ciągu zaledwie dziesięciu sekund wysłali na ławkę kar Mateusza Jachlewskiego i Mariusza Jurkiewicza. Kielczanie grę w osłabieniu rozegrali jednak po profesorsku - najpierw wywalczyli rzut karny, który wykorzystał Djukić, a chwilę później doskonałą interwencję zaprezentował Szmal.
Końcówka była dokładnie taka, jak cały mecz - pasjonująca. Emocje sięgały zenitu, a walka toczyła się do ostatnich sekund. Na niespełna minutę przed ostatnią syreną przy stanie 31:31 o czas poprosił szkoleniowiec mistrzów Polski - Tałant Dujszebajew. Kielczanie długo rozgrywali ostatnią akcję, gdy Timuzsin Schuch brutalnie zaatakował Michała Jureckiego. Zawodnik został ukarany niebieską kartką i podyktowano rzut karny. Wykorzystał go Karol Bielecki, ale Węgrzy zdążyli odpowiedzieć i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
Liga Mistrzów, grupa B, 5. kolejka:
PGE VIVE Kielce - Telekom Veszprem 32:32 (16:15)
PGE Vive: Szmal - Jurecki 3, Dujszebajew 7, Aguinagalde 2, Kus, Bielecki 2, Jachlewski 2, Strlek 5, Janc 4, Lijewski 1, Jurkiewicz, Zorman, Mamić 1, Djukić 4
Karne: 5/7
Kary: 8 min. (Jurecki, Janc, Jachlewski, Jurkiewicz - po 2 min.)
Telekom: Mikler, Alilović - Manaskow 2, Schuch, Ilić 5, Tonnesen 6, Gajić 3, Nilsson 2, Accambray 1, Ugalde 1, Marguc 3, Ancsin, Terzić, Blagotinsek 5, Sulić, Lekai 4
Karne: 3/3
Kary: 10 min. (Gajić, Nilsson, Ugalde, Blagotinsek, Terzić, Schuch - po 2 min.)
Niebieska kartka: Schuch - 59'35" - za faul na Michale Jureckim
Sędziowali: S. Nikołow, G. Naczewski (Macedonia)
Korzystając z podróży pociągiem obejrzałem powtórkę i wniosek jest jeden: Sędziowie nas okradli z wygranej. Sędziowa57:16 - Bramka na 30:30 dla Vesprem - Blagotinsek blokuje drogę obrońcy do skrzydłowego stojąc w polu karnym obiema nogami - rzut wolny dla Vive, nie ma bramki
58:36 - Blagotinsek wali celowo Janca łokciem w tył głowy, po czym korzystając z rotacji obrony rzutca bramkę na 31:31 - 2 minuty dla Blagotinseka, brak bramki dla Vesprem, piłka dla Kielc. Wiem, że z powtórkami łatwo to oceniać, ale to były oczywiste naruszenia przepisów w wyrównanej końcówce, które ustawiły wynik. Z pozdrowieniami dla wszystkich "winy w sędziach szukacie, a nie u siebie". Czytaj całość