Polskie piłkarki ręczne nie mają czasu na odpoczynek. Kadrowiczki jeszcze w środę walczyły o punkty w PGNiG Superlidze, a już w czwartek stawiły się na zgrupowaniu w Lubinie. Niektóre zawodniczki jeszcze z zespołem nie trenują, ponieważ mają do wypełnienia obowiązki w swoich zagranicznych klubach. Mowa o Karolinie Kudłacz-Gloc, Ewie Urtnowskiej, Adriannie Płaczek i Monice Kobylińskiej.
- Tak to często wygląda, że z meczu ligowego praktycznie jedziemy już na zgrupowanie. To jednak normalne. Jeśli chce się grać na najwyższym poziomie, i to w reprezentacji Polski, trzeba się poświęcać - skomentowała Kinga Grzyb.
Skrzydłowa jest jedyną zawodniczką w kadrze, która nie musiała przemierzać kilometrów, aby dotrzeć na pierwszy trening. - Bardzo się cieszę, że zagram przed własną publicznością i mam nadzieję, że przybędzie bardzo dużo kibiców z Lubina jak i spoza. Mamy nowoczesną halę i wielu ludzi kochających piłkę ręczną - powiedziała szczypiornistka aktualnych wicemistrzyń Polski.
Pierwszym rywalem Polek w eliminacjach do ME 2018 będą Włoszki, które do grona potęg w Europie nie należą. - Faktycznie, jest to najsłabszy rywal w grupie, ale oczywiście nie można lekceważyć żadnego przeciwnika. Rywalki nie są wymagające, grałyśmy już tym przeciwnikiem i był to łatwy mecz. Nikogo jednak nie zignorujemy i podejdziemy do tego pojedynku w pełni zaangażowane oraz skoncentrowane - zapewnia Kinga Grzyb.
Spotkanie Polska - Włochy odbędzie się już w najbliższą środę w Lubinie. Cztery dni później ekipa Biało-Czerwonych zagra na wyjeździe ze Słowacją.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga. Azoty Puławy rozstrzelały Meble Wójcika Elbląg. Zobacz skrót