20-letni zawodnik, który w poprzednim sezonie cieszył się przywilejem wykonywania rzutów z siódmego metra, otwierał drugą kolejkę w serii karnych podczas starcia z Wybrzeżem. Choć w barwach Gwardii wykonywanie tego elementu wychodziło mu ze zmiennym szczęściem, nie zawiódł i zdobył ważnego gola.
- Nie czułem się pewnie przed tym karnym. W drugiej części poprzedniego sezonu nie mogłem się bowiem pochwalić w tym aspekcie wysoką skutecznością. Ale skoro trener mnie wyznaczył, pozostało po prostu wyjść i rzucić - mówił już zrelaksowany Morawski.
W obecnych rozgrywkach PGNiG Superligi nie wykonuje on już karnych w trakcie meczu. Pierwszeństwo w tym względzie zyskał sprowadzony latem Patryk Mauer, a drugi w kolejności jest Michał Lemaniak.
- Taki jest sport. W sumie nigdy nie byłem jakimś etatowym wykonawcą rzutów karnych. Nieźle mi to wychodziło w ostatnim sezonie juniora, tuż przed przyjściem do Gwardii, ale na wyższym poziomie już nie było tak dobrze. Cały czas jednak pracuję nad tym elementem i niewykluczone, że w przyszłości znów będę go regularnie wykonywać - wyjaśniał zawodnik Gwardii.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga. Azoty Puławy rozstrzelały Meble Wójcika Elbląg. Zobacz skrót
Pomimo wygranej nad Wybrzeżem w niecodziennych okolicznościach, Morawski nie uważał jednak, że był to najbardziej dramatyczny mecz, w jakim wziął udział będąc zawodnikiem klubu z Opola.
- Starcie z gdańszczanami nie przebiło spotkania z poprzedniego sezonu w Lubinie, gdzie przegrywaliśmy już w pewnym momencie chyba jedenastoma bramkami, a mimo to wygraliśmy. Po raz kolejny pokazaliśmy jednak charakter i udowodniliśmy, że opłaca się walczyć do końca - puentował Morawski.