- To było bardzo trudne spotkanie. Tego się spodziewałyśmy - powiedziała po przegranym meczu z Rosjankami Drabik.
Obrotowa, jak sama przyznała, miała w tym meczu wyjątkowe trudne zadanie. - Tak jak w poprzednim meczu, wiedziałam, że to spotkanie nie będzie należało na obrocie do najłatwiejszych. Grają tam mocne i silne zawodniczki. Wiedziałam, że będą mną tam poniewierać. Zrobiłam ze swej strony, ile mogłam - dodała.
Polki, mimo swoich problemów, postawiły się mocnym rywalkom. - Cieszę się, że to spotkanie wyglądało trochę inaczej niż w Rosji. Zostawiłyśmy tutaj kawał serca i energii. Mam nadzieję, że publiczności się to podobało - powiedziała kołowa.
Podstawowym założeniem miało być utrzymanie poziomu gry z pierwszej połowy w Astrachaniu. - Chciałyśmy utrzymać tempo Rosjanek. Niestety tam to się nie udało. Popełniłyśmy zbyt dużo błędów, grałyśmy dużo słabiej w obronie i straciłyśmy kontrolę nad spotkaniem. Przegrałyśmy za wysoko. Teraz miałyśmy utrzymać poziom z pierwszej połowy. Chciałyśmy wygrać to spotkanie. Uważam, że zrobiłyśmy wszystko, co w naszej mocy - oceniła zawodniczka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz Syrii wymyślił szalony sposób na wznowienie gry!
W pierwszym spotkaniu z Rosjankami nie dało się nie zauważyć prostych błędów Polek. W rewanżu udało się to dość mocno zredukować. - Cieszę się, że to było widać. Pokazałyśmy tym wspaniałym ludziom, którzy wypełnili całą halę w Koszalinie, że chcemy grać, że zrobimy wszystko, aby zwyciężyć.
Przegrana bardzo skomplikowała sytuację Biało-Czerwonych jeśli chodzi o awans na mistrzostwa świata. Nie znaczy jednak, że nie ma na to już żadnych szans, jest nią bowiem tzw. dzika karta. - Marzymy o tym. Chcemy, aby szczęście nam sprzyjało. Po tych osiągnięciach z ubiegłych lat mamy na to szansę. Będziemy trzymały kciuki, aby los się do nas uśmiechnął - zakończyła Drabik.