Od pierwszego gwizdka minimalnie lepiej grały Polki, wsparte dopingiem koszalińskiej publiczności. W 9 min. podopieczne Leszka Krowickiego po raz pierwszy wyszły na dwubramkowe prowadzenie (6:4). Kinga Achruk w ofensywie grała niczym za czasów występów w Zagłębiu Lubin. Dobra postawa Biało-Czerwonych w obronie, wsparta przez kilka interwencji Weronika Gawlik po kwadransie dała w końcu 3 bramki przewagi. O awansie nie mogło być mowy, ale gra Polek była całkiem dobra.
Niestety wystarczyło 180 sekund słabszej postawy i Sborna wyrównała. Na domiar złego kontuzji doznała leworęczna rozgrywająca reprezentacji Polski Monika Kobylińska. Chwilę później Ksenia Makiejewa wyprowadziła Rosjanki na pierwsze prowadzenie. Te za łatwo dochodziły do czystych pozycji rzutowych. Pięć bramek przy jednym trafieniu Polek uspokoiło sytuację, choć trener mistrzyń olimpijskich z Rio Jewgienij Trefiłow szalał jak zwykle.
Po tym pięciobramkowym ciosie Biało-Czerwone wstały i wciąż trzymały niewielki dystans. W ataku oprócz Achruk bardzo dobrze spisywała się Marta Gęga. Rozgrywająca MKS-u Selgros Lublin mogła wyrównać z karnego po końcowej syrenie, ale spudłowała. Do przerwy wynik brzmiał więc identycznie jak po pierwszej połowie meczu w Astrachaniu (14:15).
Drugie trzydzieści minut zaczęło się nie najlepiej. Co prawda z karnego wyrównała Achruk, ale w 36 min. Rosjanki prowadziły już 19:16. W ofensywie mnóstwo świeżej krwi wniosła Antonina Skorobogaczenko. 17-letnia rozgrywająca bez kompleksów grała przeciwko bardziej doświadczonym rywalkom. W rzutach z szóstego metra była bezbłędna.
ZOBACZ WIDEO Patryk Rombel trenerem sezonu. "Ta nagroda to kompletne zaskoczenie
Reprezentantki Rosji kontrolowały mecz. Nasze choć nie pozwoliły im powiększyć przewagi, a nawet nieco ją zniwelowały, to choćby do remisu doprowadzić nie mogły. Atak Biało-Czerwonych wciąż nie budził większych zastrzeżeń, ale zbyt dziurawa obrona pozwalała Sbornej na zbyt dużo.
Co się jednak odwlecze to nie uciecze, bo w 46 min. po indywidualnej akcji "na przebój" Romany Roszak Polki w końcu wyrównały (23:23). Rozgrywająca miejscowej Energi AZS Koszalin w ogóle grała szalenie ambitnie. Z kolei Weronika Kordowiecka odbiła w tym czasie kilka rzutów rywalek. Na chwilę podopiecznym Krowickiego udało się nawet wyjść na jednobramkowe prowadzenie. Ostatnie minuty pozbawiły jednak wszystkich złudzeń kto zasługuje na awans.
Polkom pozostaje więc tylko liczyć na wspaniałomyślność włodarzy światowego szczypiorniaka. Ci bowiem mogą przyznać naszej reprezentacji "dziką kartę", uprawniającą do gry w grudniowym mundialu w Niemczech.
Polska: Gawlik, Kordowiecka - Achruk 7, Gęga 5, Kobylińska 4, Lisewska 4, Michałów, Nosek 1, Roszak 2, Balsam, Grzyb 1, Janiszewska 1, Nocuń 1, Drabik 2, Szarawaga
Karne: 3/4
Kary: 4 min. (Roszak i Gęga - po 2 min.)
Rosja: Kalinina, Sedojkina - Dmitriewa 4, Kożohar, Lewsza, Makiejewa 1, Malaszenko 3, Petrowa1, Postnowa 2, Samochina 5, Sen 5, Skorobogaczenko 3, Sudakowa 4, Wedechina 4, Żiliniskayte 1, Matłaszowa
Karne: 2/5
Kary: 10 min. (Sen, Sudakowa, Samochina, Wedechina i Skorobogaczenko – po 2 min.)
Sędziowały: Branka Marić oraz Zorica Masić (Serbia)
Widzów: 2900
Zabrakło tylko zwycięstwa dziewczyn i byłoby pięknie.
Mam nadzieję że IHF postąpi sprawiedliwie gdyż należy Czytaj całość
Więcej szkody niż pożytku.