[b]
[/b]Maciej Szarek, WP SportoweFakty: Po meczu z Vive Tauronem (19:32) sezon się dla was właściwie skończył. Została walka o Puchar Superligi, a to chyba miejsce poniżej waszych ambicji.
Marek Daćko, obrotowy Górnika Zabrze: Dokładnie. Kluczowe było to, że nie zajęliśmy wysokiego miejsca po rundzie zasadniczej; że Gwardia Opole przeskoczyła nas o bodajże punkt. Nie wiem czy ten sezon możemy uznać za porażkę, ale mówiliśmy sobie przed startem rozgrywek, że chcemy grać o medale; być w półfinale. W praniu wyszło jednak jak wyszło i ten cel nie do końca został zrealizowany. Czujemy duży niedosyt i żal, że to nie my gramy dziś o medale.
Jest sobota, godzina trzynasta, pogoda też nie dopisuje do grania w piłkę ręczną.
No cóż, faktycznie jest to dla nas godzina nietypowa. Myślę, że to kwestia transmisji w telewizji. Stąd taka, a nie inna pora.
ZOBACZ WIDEO Atalanta grała do końca, Juventus stracił punkty. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
W dwumeczu z Vive dostaliście jednak porządny łomot.
Już w Zabrzu przegraliśmy dziesięcioma bramkami i na rewanż mieliśmy jasny cel: powalczyć. Niestety, losy dwumeczu były przesądzone już po pierwszym spotkaniu. Wielka szkoda, że w rewanżu było podobnie. Kielczanie wyszli na ten mecz tak, jakby to oni mieli odrabiać te 10 bramek; byli w 100 proc. skoncentrowani i walczyli o każdą piłkę. Z tego powodu gospodarzom należą się duże słowa uznania, że nie przeszli obok tego meczu.
W Zabrzu początek był stosunkowo dobry. Wynik były wyrównany, a gra toczyła się bramka za bramkę. W rewanżu zaś pierwsze trafienie zanotowaliśmy chyba w 11. min., na 1:6, o ile dobrze pamiętam. Taki zespół jak Vive nie wybacza błędów. A tych zrobiliśmy bardzo dużo, za dużo. Dodatkowo świetny w bramce był Filip Ivić.
Ale myślę, że i tak jest w Górniku zawodnik, który ten rok zaliczy na duży plus. Prawie tak duży jego wzrost. Wie pan o kogo chodzi?
Nie mam pojęcia. Totalnie.
Rzucił już ponad 160 bramek w lidze w tym sezonie, grał na mistrzostwach świata we Francji... To był najlepszy rok w karierze tego zawodnika?
Tak. Mam jednocześnie dużą nadzieję, że jestem graczem, który jeszcze ciągle się rozwija i z roku na rok będę szedł dalej do przodu i nie spocznę na laurach. Chcę się zadomowić na dłużej w kadrze i dziś to jest mój cel i priorytet.
Właśnie. Do niedawna bez namysłu powiedzielibyśmy o panu "młody zdolny", ma pan jednak już 26 lat. Marek Daćko to już ukształtowany zawodnik?
Uważam, że zawodnik ciągle powinien się rozwijać, niezależnie od wieku. Rywalizacja jest duża i inni nie śpią. Każdy chce być na topie. Cieszy mnie, że z roku na rok dostaję większe zaufanie czy to od trenerów klubowych czy teraz w reprezentacji. Czuję, że dalej się rozwijam.
Stąd też teza, że Marek Daćko wyrasta ponad zespół z Zabrza. Jednak w marcu przedłużył pan kontrakt na Śląsku. Dlaczego?
To było spowodowane sprawami osobistymi. Czuję się tutaj po prostu dobrze. Najważniejsze, że ciągle gram i mogę zdobywać doświadczenie. Mam minuty na boisku. Co będzie dalej, zobaczymy.
A inne oferty były.
Nie będę ukrywał: miałem wiele propozycji. Także z zagranicy, głównie ze wschodu. Białoruś, Ukraina. Póki co zostaję jednak jeszcze na rok w Zabrzu.
Czyli widzi pan siebie za granicą?
Tak. Nie ukrywam, że chcę spróbować swoich sił w Lidze Mistrzów. Tylko tam jeszcze nie grałem. Na razie skupiam się jednak w pełni na Górniku. Kto wie jak to się potoczy. Nie wykluczam też, że może zostanę tutaj na dłużej.
Wiele dała panu zapewne także gra w reprezentacji. Na "nowym rozdaniu" trenera Dujszebajewa pan zyskał bardzo dużo.
To, że dostałem kredyt zaufania od trenera Dujszebajewa cieszy, ale nie znaczy, że ja w tej kadrze będę ciągle "za nazwisko" czy coś w ten deseń. Ciągle muszę udowadniać swoją wartość i próbować odpłacić się trenerowi za dane mi zaufanie i wysyłane powołania.
Przede wszystkim pojechał pan na mistrzostwa świata we Francji. Co pan wyniósł ze styczniowego turnieju?
To było ogromne przeżycie. Pierwszy raz byłem - zresztą jak większość chłopaków - na takiej większej imprezie. Na pewno jestem bogatszy o doświadczenie, które jest bezcenne, także miałem możliwość rywalizacji z najlepszymi na świecie. To jest coś niesamowitego i mam nadzieję, że w przyszłości będzie mi dane częściej brać udział w takich zawodach.
Teraz rozpoczynamy już misję Białoruś. Sytuacja w grupie jest podbramkowa.
Owszem. Nasza sytuacja się mocno skomplikowała i teraz trzeba te trzy czekające nas spotkania wygrać. Nie ma już miejsca na żadne pomyłki i porażki. W najbliższych meczach nie widzę innej możliwości niż nasze zwycięstwa.