Oba zespoły przystępowały do tego spotkania z wielkimi nadziejami na podtrzymanie zwycięskiej passy. Gospodynie po wygranej z Jutrzenką Płock 25:24, a gliwiczanki opromienione sukcesem nad byłym liderem rozgrywek, MTS-em Kwidzyn (24:21). Podobnie jak w meczu z Jutrzenką w hali Globus emocji nie brakowało. Tym razem szczęście uśmiechnęło się jednak do beniaminka I ligi.
Sośnica bardzo dobrze rozpoczęła sobotnie spotkanie. Bardzo skuteczna była Aleksandra Abramowicz, która zdobywała bramki jak na zawołanie. Po 14 min. przyjezdne prowadziły 7:4 a pięć z tych bramek było dziełem gliwickiej obrotowej. Wtedy akademiczki wyraźnie podrażnione rzuciły się do odrabiania strat. Poprawiły grę w defensywie, a same precyzyjnie kończyły wyparowane akcje. Ich cztery trafienia z rzędu, w osiem minut, dały efekt w postaci pierwszego prowadzenia.
Po chwili było jeszcze lepiej, bo drugie trafienie zaliczyła kołowa MKS AZS UMCS Karolina Wawrzonek i w 23 min. było 10:8. Podopieczne Izabeli Puchacz nie poszły jednak za ciosem, gdyż ponownie Abramowicz pokazała, że tego dnia nie ma na nią mocnych. Mimo gry w przewadze gospodynie tuż przed przerwą straciły prowadzenie.
Po zmianie stron przez kwadrans trwała regularna wymiana ciosów. W tym czasie żadna z drużyn nie prowadziła więcej niż jedną bramką, a siedem razy był remis. Wśród lublinianek do zdobywania bramek włączyła się Katarzyna Jarosz. Po przeciwnej stronie wciąż szalała Abramowicz, której w sukurs przyszła rozgrywająca Paulina Kowalczyk. Gdy ten duet został w końcu nieco zastopowany przez lubelską obronę, szala zwycięstwa zaczęła się przechylać na stronę akademiczek.
ZOBACZ WIDEO Szczere słowa Adama Bieleckiego o dramatycznej śmierci kolegów na Broad Peak
Niestety fatum prześladujące tym sezonie MKS AZS UMCS i tym razem dało znać o sobie. Groźnie wyglądającej kontuzji stopy w 50 min. doznała bowiem bramkarka Katarzyna Gruszecka. Opuszczenie placu gry przez podporę defensywy, wyraźnie podcięło skrzydła jej koleżankom, choć nie poddawały się do końca.
Jeszcze w 58 min. do remisu mogła doprowadzić Patrycja Kozak, ale z rzutu karnego trafiła tylko w słupek. W odpowiedzi siódemkę dla Sośnicy obroniła awaryjna bramkarka akademiczek, obrotowa Anna Tatara, Na dodatek gliwiczanki ostanie akcje grały w osłabieniu po karze dla Małgorzaty Krzymińskiej. Gospodyniom nie udało się jednak choćby wyrównać.
MKS AZS UMCS Lublin - Sośnica Gliwice 24:25 (11:12)
MKS AZS UMCS: Gruszecka – Zarzycka 4, Blaszka, Raczyńska 1, Kozak 2, Markowicz 3, Tatara 1, Jarosz 5, Szyszkowska 5, Wawrzonek 2, Horbowska-Zaranek 1
Karne: 1/2
Kary: 14 min. (Kozak – 4 min., Zarzycka, Blaszka, Tatara, Szyszkowska i Wawrzonek – po 2 min.)
Sośnica: Wróbel, Zizulewska - Kobusińska, Abramowicz 12, Golec 1, Kowalczyk 6, Mrozek 2, Reichel 1, Walus 1, Bassek 1, Nowak, Krzymińska 1, Nazdryna-Platniskaja
Karne: 4/7
Kary: 10 min. (Abramowicz - 4 min., Kobusińska, Reichel i Krzymińska – po 2 min.)
Sędziowie: Kamil Dąbrowski oraz Paweł Staniek (Kielce)
Widzów: 60