Cztery arcytrudne mecze przed Olimpią-Beskid. "Życzyłabym sobie chociaż dwóch punktów"

Olimpia-Beskid Nowy Sącz wciąż czerwoną latarnią PGNiG Superligi kobiet. Przy coraz węższej ławce rezerwowych i bardzo trudnych meczach na koniec rundy zasadniczej odrobinę optymizmu próbuje zachować trenerka Lucyna Zygmunt.

Do Szczecina Olimpia-Beskid przyjechała po naukę. Trudno inaczej spojrzeć na mecz z wicemistrzyniami Polski, jeśli wzięłoby się pod uwagę liczbę zawodniczek w protokole przedmeczowym. Tych w drużynie gości było raptem 12. Choć to i tak więcej niż w poprzednim meczu u siebie z Miedziowymi.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że nie przyjechałyśmy tutaj w roli faworyta - na wstępie zaznaczyła trener nowosądeczanek, Lucyna Zygmunt. - To spotkanie było dla nas cenne pod kątem szkoleniowym. Za dużo błędów pojawiło się w obronie po prawej stronie - oceniła pomeczowe wydarzenia na parkiecie Pogoni Baltica.

- Mogę to wytłumaczyć tym, że Marta Rosińska grała cały mecz, a niestety nie jest w pełni sił. Dochodzi do siebie po chorobie. Mam nadzieję, że jeśli to się uda poprawić, to będzie całkiem nieźle. Chociaż ten skład mamy bardzo wąski - podkreśliła szkoleniowiec "Góralek".

Raptem pięć punktów na koncie, ostatnia pozycja w tabeli, wąski skład, mało zmian, odejście Gabrieli Szabo, która dla swojej byłej już drużyny zdobyła łącznie 89 bramek w 17 spotkaniach nie mogą napawać optymizmem. Jego resztki stara się wciąż dostrzegać trenerka Olimpii. - Było jednak kilka udanych akcji, kilka bramek z kontrataku. Myślę, że można znaleźć sporo pozytywów w naszej grze - zauważyła.

ZOBACZ WIDEO: Po latach polubił się z Arturem Szpilką. "Atmosfera przy piwie była przyjazna"

Pewnym dobrym prognostykiem i niejako ratunkiem była Marta Rosińska. Stwarzała zagrożenie z drugiej linii i przynajmniej kilka razy zaskoczyła defensywę rywalek. - Te sytuacje rzutowe, które podejmowała nie były złe. Brakowało tylko tej siły rzutu, szybkiego nabiegu, który na co dzień pokazuje, jeśli jest w pełni zdrowia.

Do końca rundy zasadniczej pozostały już tylko cztery mecze. Olimpia-Beskid będzie miała bardzo trudne zadanie, aby zdobyć w nich jakiekolwiek punkty. Przypomnijmy, że dwa spotkania rozegra u siebie i dwa na wyjeździe.

W najbliższym meczu drużyna z Nowego Sącza zagra z będącą na fali wznoszącej Energą AZS Koszalin. Potem zespół uda się do Elbląga. Własnych kibiców pożegna meczem z walczącym o pierwszą szóstkę AZS-em Łączpolem AWFiS Gdańsk. Na koniec rundy Małopolanki udadzą się do Gdyni. - Życzyłabym sobie zdobycia chociaż dwóch punktów do końca tej rundy - znów optymistycznie zaakcentowała na koniec Zygmunt.

Komentarze (5)
KN SONCUNIUNIUS
24.02.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Do Pana redaktora ujmując krótko :
a) ZDJĘCIĘ - 500
b) ARTYKUŁ - DOBRA ZMIANA 
Szelest
24.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trudno będzie o punkty przy jeszcze bardziej rozsypanym składzie.....Nawet z pomocą Bożą. 
avatar
Wielbuond
23.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chciało by się napisać.....tylko cztery ciężkie mecze ;)? 
avatar
oko-21
23.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co trzeba wciągnąć żeby osiągnąć taki odjazd jak Pani trener?