Szczecińska Pogoń Baltica w meczu z ostatnią w tabeli Olimpią-Beskid była murowanym faworytem. Początek meczu był jednak bardzo wyrównany. Po zmianie stron wicemistrzynie Polski zdominowały rywalki. - Tak, cieszę się. Już wyszłyśmy z tego dołka. Mam nadzieję, że od teraz będziemy doświadczać tylko takich meczów - powiedziała wyraźnie uśmiechnięta Daria Zawistowska.
W pierwszej fazie rywalizacji nie brakowało błędów z obu stron, a wynik trochę falował. Niemniej, to przyjezdne musiały częściej odrabiać straty niż na odwrót. - Cóż mogę powiedzieć, taka jest piłka ręczna. To jest gra błędów. Można się było tego spodziewać, ale dobrze, że zakończyłyśmy to spotkanie wysokim dla nas wynikiem - skwitowała skrzydłowa.
W pierwszej połowie istotną rolę i odpowiedzialność w ekipie Olimpii brała na siebie Marta Rosińska. Nad jej grą zespół poświęcił więcej uwagi po zmianie stron i odniosło to oczekiwany efekt. - Tak, rzeczywiście. Na początku za bardzo dałyśmy się jej wykazać. Potem już bardziej ją pilnowałyśmy. Trzeba jednak przyznać, że w pierwszej połowie zagrała dobrze - podkreśliła Zawistowska.
W najbliższą sobotę Pogoń Baltica uda się do Lublina na mecz z tamtejszym MKS-em Selgros. Nie będzie faworytem w tej konfrontacji, ale kilka wyników z ostatnich kolejek Superligi pokazuje, że każdy zespół z czołówki może się potknąć i to na nawet własnym parkiecie. - Będziemy walczyć z całych sił i mam nadzieję, że to spotkanie zakończy się dla nas sukcesem - dodała na koniec jedna z ważniejszych postaci w szczecińskim teamie.
ZOBACZ WIDEO: Masternak broni gwiazdora z Niemiec. "To tylko jego sposób na promocję"