- Takiego wyniku chyba nikt się nie spodziewał. Wszyscy nas skreślali, zwłaszcza po wczorajszym pojedynku. Jednak każda z nas dała siebie maksimum, dzięki czemu udało się sprawić taką niespodziankę. Szkoda trochę ostatniej akcji, ale nie ma co jej rozpamiętywać - powiedziała tuż po końcowej syrenie Anna Pinda.
Na papierze zdecydowanie lepsze szczypiornistki posiada Zagłębie. Jednak "Góralki" pokazały, że sercem, wolą walki i ambicją można nadrobić wszystkie braki. - Wszystkie na parkiecie zostawiłyśmy serca, a każda zdobyta bramka dodawała nam skrzydeł. Ten mecz pokazał, że jesteśmy na dobrej drodze, by w kolejnych również sprawiać niespodzianki - skomentowała była zawodniczka Korony Handball Kielce.
23-letnia skrzydłowa dołączyła do sądeckiego zespołu tuż przed dwumeczem z Zagłębiem. Od razu pokazała się z dobrej strony wznosząc sporo ożywienia do gry "Góralek". - Póki co ledwo żyje, bo po dziesięciu miesiącach przerwy odbyłam trzy treningi i zagrałam dwa spotkania (śmiech). A tak na poważnie to jestem bardzo zadowolona. Atmosfera w zespole jest bardzo dobra. Kolokwialnie mówiąc jest ok - oceniła skrzydłowa.
- Grając w Elblągu doznałam kontuzji kolana. Po niej wróciłam do normalnych treningów, ale postanowiłam na jakiś czas zawiesić swoją karierę. Jednak w pewnym momencie pojawiła się oferta z Nowego Sącza, a że była ona na tyle zadowalająca to z niej skorzystałam i teraz jestem tutaj - zakończyła.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: przełamanie Leicester z Kapustką i Wasilewskim w składzie! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]