Goście przyjechali w bardzo okrojonym składzie, lecz kibice po kilku latach przerwy ponownie mieli okazję zobaczyć gwiazdy piłki ręcznej - Michała Jureckiego, Karola Bieleckiego, Deana Bombaca czy Sławomira Szmala. Zabrakło aż dziewięciu graczy, przede wszystkim uczestników niedawnych Mistrzostw Świata we Francji. Triumfatorzy ostatniej edycji Ligi Mistrzów objęli prowadzenie po trafieniu Bieleckiego, lecz szybko odpowiedział lider przemyślan - Maciej Kubisztal. To był ostatni remis w tym spotkaniu. Po chwili kielczanie prowadzili już kilkoma trafieniami i systematycznie powiększali przewagę.
Po upływie kwadransa podopieczni Tałanta Dujszebajewa wygrywali 10:4, po czym nieco zwolnili tempo. Miejscowi zatrzymali się na czterech trafieniach i przez dłuższy okres nie potrafili pokonać Sławomira Szmala. Najlepszy piłkarz ręczny na świecie w 2010 roku zdołał między innymi obronić rzut karny i dwa pojedynki sam na sam. Z kolei ofensywa gości raz po raz dawała o sobie znać, a w wielu sytuacjach golkiperzy Czuwaju pozostawali bez większych szans.
Nie można jednak powiedzieć, iż spotkanie było czystą formalnością. Zawodnicy obu drużyn nie odpuszczali ani kawałka parkietu, co zaowocowało dużą liczbą dwuminutowych wykluczeń. W 28. minucie doszło do przykrego incydentu, kiedy po jednym ze starć z Michałem Jureckim upadł Mateusz Nowak. Prawy rozgrywający Harcerzy opuścił halę na noszach i nie wiadomo, czy zagra w najbliższych meczach I ligi. Czuwaj schodził do szatni przegrywając 8:19, lecz nie zmąciło to dobrej atmosfery wśród publiczności, która od początku zdawała sobie sprawę z wyraźnej różnicy klas.
Pierwszy kwadrans po przerwie był zdecydowanie najlepszym w wykonaniu SRS-u. Podobnie jak i cztery lata wcześniej w meczu Superligi, miejscowi stoczyli wyrównaną walkę, a w pewnym momencie przejęli inicjatywę i zmniejszyli przewagę kielczan do ośmiu trafień. Sporo zasług należy przypisać Pawłowi Stołowskiemu oraz Tomaszowi Kulce, który poczynił zdecydowane postępy w bieżącym sezonie.
Vive nie miało zamiaru odpuszczać, a celem przyjezdnych było zdobycie co najmniej czterdziestu trafień. Ostatnie piętnaście minut obfitowało w błędy po obu stronach, lecz z tego chaosu narodziło się kilka pięknych akcji. Nie da się ukryć, że na osłodę wysokiej porażki, gospodarze zaprezentowali się efektownie i niewiele odstawali od drużyn z Superligi. Wprawdzie to gracze z woj. świętokrzyskiego osiągnęli swój cel, ale Czuwaj absolutnie nie ma prawa się wstydzić, co potwierdziła widownia, która niezależnie od wyniku, postanowiła nagrodzić miejscowych szczypiornistów gromkim "dziękujemy".
SRS Czuwaj Przemyśl - Vive Tauron Kielce 26:40 (8:19)
Czuwaj: Szczepaniec, Orłowski, Sar, Kijanka - Puszkarski 5, Biernat 1, Stołowski 6, Kubik, Bajwoluk, Nowak 1, Kulka 3, Kroczek 3, Trawnicki, Kubisztal 7
Karne: 2/4
Kary: 12 minut (Puszkarski - 4 min., Biernat, Nowak, Kulka, Kubisztal - po 2 min.)
Vive Tauron: Szmal, Markowski - Grabowski 3, Jurecki 1, Kus 4, Bielecki 5, Bis 5, Lijewski 9, Zorman 2, Bombac 4, Djukic 7
Karne: 9/9
Kary: 10 min. (Kus - 4 min., Bis, Zorman, Djukic - po 2 min.)
Sędziowie: Jakub Czochra (Zwierzyniec), Michał Szpinda (Zamość)
Widzów: 850
ZOBACZ WIDEO To dlatego Maja Włoszczowska odniosła życiowy sukces na igrzyskach