Polska - Rosja. Uśpić niedźwiedzia

Materiały prasowe / FRANCE HANDBALL 2017 / Na zdjęciu: Paweł Paczkowski
Materiały prasowe / FRANCE HANDBALL 2017 / Na zdjęciu: Paweł Paczkowski

Polscy piłkarze ręczni udział w mistrzostwach świata rozpoczęli od dwóch porażek i jeśli chcą awansować do 1/8 finału, nie mają już marginesu błędu. Muszą poskromić rosyjskiego niedźwiedzia. Początek poniedziałkowego meczu o 20:45.

W pierwszym spotkaniu turnieju polskie młode wilki wygrały szacunek. Kibice w kraju ze zdumieniem obserwowali, że choć w drużynie zmieniły się nazwiska, to pozostał duch. I zaczęli się uczyć nazwisk Tomasza Gębali, Rafała Przybylskiego czy Marka Daćki z nadzieją, że styczeń także w tym roku rozgrzeje ich emocjami.

Dwa dni później było gorzej. Nasi zawodnicy już na początku meczu dali Brazylijczykom pięciobramkowy handicap; ustawili się w sytuacji mitotwórczej - przegrywali nawet siedmioma golami, ale byli w stanie odrobić straty, wyrównać i postawić emocjonalny fundament pod budowę zespołu przez duże "z". Nie udało się i dziś mamy kłopot.

Już przed startem turnieju wiedzieliśmy, że ten zespół w każdym meczu może zwyciężyć, ale i każdy może przegrać. Wynik nie jest najważniejszy, istotne jest tworzenie. Bo mistrzostwa świata to tylko etap budowy zespołu na igrzyska olimpijskie w 2020 roku.

Niedzielny kibic widzi to jednak inaczej. Dla niego mecz z Rosją to nie jest etap, tylko walka o "być albo nie być"; o dobre emocje, o dobrą pamięć. Mały finał. Fan masowy o piłce ręcznej zazwyczaj pamięta przez dwa tygodnie w roku i jeśli teraz po turnieju zostanie mu w ustach gorzki smak, to na pewno nie zerknie w stronę tego sportu ani wiosną, ani jesienią.

ZOBACZ WIDEO Tałant Dujszebajew: moje "orzełki" są jeszcze młode (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Nasi poniedziałkowi rywale MŚ rozpoczęli od zwycięstwa i porażki. Podopieczni Dmitrija Torgowanowa pokonali Japonię (39:29) oraz ulegli Norwegom (24:28).

- W tym drugim meczu przede wszystkim słabo zaczęliśmy. Rywale nam odskoczyli, brakowało skuteczności i ciężko było odrabiać straty - relacjonuje w rozmowie z WP SportoweFakty bramkarz Wadim Bogdanow. - Zmniejszyliśmy je wprawdzie z ośmiu do dwóch bramek, ale w końcówce to rywale mieli więcej szczęścia. Nie stało się jednak nic poważnego, przed nami trzy kolejne mecze.

Doświadczony golkiper przestrzega przed "bykami" na polskim rozegraniu i dodaje, że generalnie lubi z nami grać. - Te mecze zawsze są na styku - mówi. To będzie trzeci z czterech ostatnich wielkich turniejów, podczas których Biało-Czerwoni stawią czoła Rosjanom. Dwa poprzednie starcia - w 2014 i 2015 roku - minimalnie wygrywaliśmy.

Na ławkach trenerskich usiądą szkoleniowcy podobni, a jednak bardzo różni. Ludzie "radzieccy", wychowani na Wschodzie. Prowadzący Rosjan Torgowanow to jednak osobnik spokojny, stateczny. Jak "woda". Tałant Dujszebajew jest wybuchowy, gra mecze razem z zespołem. To "ogień".

Niedzielna wygrana Brazylijczyków z Japończykami sprawiła, że z Rosją liczy się tylko zwycięstwo. Przy porażce nie będzie sensu chwytać za kalkulatory. Przyjdzie nam grać o miejsca 17-24, czyli Puchar Prezydenta.

Kamil Kołsut z Nantes

Źródło artykułu: