Polska - Argentyna. Coś optymistycznego

WP SportoweFakty / Michał Domnik / Michał Daszek
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Michał Daszek

Polacy w ostatnim meczu turnieju towarzyskiego w Irun zremisowali z Argentyńczykami 26:26. Momenty były, zabrakło kropki nad "i". W czwartek starciem z Norwegią Biało-Czerwoni rozpoczną mistrzostwa świata.

Podczas dwóch pierwszych meczów w Irun szukaliśmy optymizmu. I z Hiszpanią (20:30), i z Katarem (25:26) bywało przyzwoicie. Szkoda, że na zamknięcie turnieju do tych chwil nie udało się dołożyć zwycięstwa.

Polska zremisowała z Argentyną, choć mogła zwyciężyć. Początek dał nadzieję, że będzie radośnie i efektownie; obie drużyny zaczęły mecz od wymiany ciosów. Biało-Czerwoni dzięki indywidualnym akcjom wykorzystywali luki w wysokiej obronie rywali (3-2-1), przeciwnicy zaś korzystali ze śniętej polskiej defensywy.

To, co z przodu przebojowo ugrywali Rafał Przybylski oraz Tomasz Gębala, traciliśmy przez błędy z tyłu. Wystarczyło jedenaście minut, by na tablicy świetlnej pojawił się wynik 8:7. I na tym granie przed przerwą się skończyło. W trakcie kolejnego kwadransa rywale zdobyli siedem bramek, na co Polacy odpowiedzieli jedną.

Selekcjoner Tałant Dujszebajew tasował składem. W pierwszej połowie na parkiecie pojawili się wszyscy z wyjątkiem Adama Morawskiego, a swój pierwszy występ w seniorskiej reprezentacji Polski zaliczył skrzydłowy Arkadiusz Moryto.

ZOBACZ WIDEO Trudna przeprawa Atletico na zmrożonym boisku [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Polacy obudzili się w drugiej połowie. Lepiej zaczęła grać obrona, a kilkoma świetnymi akcjami popisali się Przemysław Krajewski oraz Michał Daszek. Imponujące były zwłaszcza gole tego ostatniego - zawodnik Orlen Wisły Płock najpierw nabrał rywali na efektowny zwód, chwilę później wykończył kontrę, a następnie trafił z koła.

Podopieczni Dujszebajewa potrzebowali kwadransa, by odrobić straty. I wreszcie w 49. minucie po akcji grającego dyskretny turniej Mariusza Jurkiewicza prowadzenie dał Polakom Daszek.

Ostatnie minuty były czasem swobody; w grze Polaków pojawiło się więcej luzu. To było coś, czego nasi zawodnicy potrzebowali. Szczypty pewności oraz zwycięstwa. Biało-Czerwoni prowadzili nawet 26:24, rywale jednak wyrównali. Na finałową akcję nasz zespół miał trzy sekundy, ale Tomasz Gębala rzucił nad poprzeczką.

Argentyna - Polska 26:26 (13:10)

Polska: Kornecki, Malcher, Morawski - Przybylski 6, Daszek 6, T. Gębala 4, Gierak 1, Krajewski 3 (1/1), Jurkiewicz 4, Jachlewski, M. Gębala 1, Walczak, Niewrzawa, Łyżwa 1, Moryto, Daćko, Chrapkowski.
Karne: 1/1.
Kary: 6 min. (Kornecki, T. Gębala, Chrapkowski - 2 min.).

Komentarze (61)
avatar
KarKor
9.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze powiedziane "coś optymistycznego".
Daszek, Przybylski, Jurkiewicz...kropka. Trudno doszukać się czegoś więcej.
Dużą nadzieję pokładałem w ciekawych, uzdolnionych polskich bramkarzach, je
Czytaj całość
avatar
Jacek Kacprzak
8.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
czarno to widzę 
edzio561
8.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I stajemy sie przecietnakami w pilce recznej niestety 
avatar
MS_
8.01.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Z meczu na mecz jest coraz lepiej i oby ten trend się utrzymał, co nie oznacza, że w Irun zagraliśmy dobrze. Plusem na pewno było to, że różnie w tych trzech meczach rozkładały się zdobycze bra Czytaj całość
mgr inż. Uthar
8.01.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Czego brakuje tej kadrze:
-czasu i spokoju
- kontuzjowanych Jureckiego, Paczasa, Syprzaka i nieobecnego Kusa(przy tej formie reszty obrotowych Kus mógłby być 1 w ataku).