MŚ 2017: chorwacka "misja 2018". Mistrzostwa we Francji sprawdzianem ostatecznym

WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Na zdjęciu: reprezentanci Chorwacji
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Na zdjęciu: reprezentanci Chorwacji

Choć Chorwaci podkreślają, że za cel główny obrali przyszłoroczne mistrzostwa Europy na własnych parkietach, francuskiego czempionatu z pewnością nie spisują na straty. Na otwarcie mistrzostw Hrvatska pokonała Arabię Saudyjską 28:23.

W tym artykule dowiesz się o:

Wieczny "czarny koń"

Chorwacja to znakomity przykład drużyny zawsze wymienianej w gronie potencjalnych faworytów, jednak dopiero w drugim szeregu. Podobnie jest i we Francji - choć Hrvatska ma argumenty by bić się nawet o medale, zdobycie krążka przez bałkańską reprezentacje byłoby zaskoczeniem.

Wszystko dlatego, iż Chorwaci są reprezentacją niesamowicie chimeryczną. Dobre turnieje przeplatają słabymi. Od 2009 roku medal mistrzostw świata zdobywają co drugą imprezę, sukcesy oddzielając porażkami w ćwierćfinałach. Podobnie było np. w całym 2016 roku. Na mistrzostwach Europy w Polsce Chorwaci wywalczyli brąz, na igrzyskach jednak przegrali z tą samą Polską, którą rozbili pół roku wcześniej i zmagania w Rio zakończyli dopiero na piątym miejscu.

Według schematu, Chorwaci we Francji powinni zdobyć medal, wszak na katarskich mistrzostwach dwa lata temu nie powiodło im się najlepiej. Szóste miejsce to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań kibiców nad Adriatykiem. Jakie są jednak realia? - Głównym celem jest to, aby ograć zawodników oraz mieć większy i szerszy wybór graczy do Mistrzostw Europy 2018 w Chorwacji. Celem minimum jest ćwierćfinał - mówił selekcjoner Chorwacji Żeljko Babić na konferencji prasowej, ogłaszając kadrę na mistrzostwa.

Zobacz wideo. Żona Piotra Żyły: popłakałam się z radości, nie umiem tego opisać słowami

Misja: 2018

[b]

[/b]W samej Chorwacji wielkiej presji na wynik we Francji nie ma. Wszyscy wiedzą, co jest prawdziwym celem. Wiedzą to także władze chorwackiej federacji, które pomimo nieudanych igrzysk nie zwolniły dotychczasowego selekcjonera.

- Trener Babić podał się do dymisji, ale jej nie przyjęliśmy. Choć gra kadry w Rio de Janeiro nie była na zadowalającym poziomie, nie ma tematu zmiany selekcjonera. Wystąpiły błędy, ale Babić spróbuje je naprawić - mówił wówczas Ivano Balić, koordynator ds. rep. Chorwacji. Władze okazały w ten sposób pełne zaufanie do pracy szkoleniowca oraz niezłomną wiarę w osiągnięcie wyznaczonego celu: zdobycia medalu na przyszłorocznych ME. Kluczem ma być stabilizacja.

Po igrzyskach zespół przeszedł jednak małą rewolucję. W porównaniu do olimpijskiej kadry z Rio, chorwacki trener dokonał aż sześciu roszad w składzie. Problemy zdrowotne wykluczyły z gry Marko Kopljara i Ivana Sliskovica, na liście trenera Babica nie znaleźli się ponadto Kresimir Kozina, Ilija Brozović, Ivan Cupić oraz Igor Karacić. Dziwić może zwłaszcza brak ostatniej dwójki.

- Choć są problemy, nie chcę narzekać. Mamy dużo kontuzjowanych graczy, którzy nie mogli pojechać, a kilku wciąż nie jest w pełni sił. Kopljar ma problemy z kolanem, Slišković wciąż choruje, a Maric nie zdążył wyleczyć się na mistrzostwa. Do tego nie będzie Ivana Čupica ze względów rodzinnych. Duvnjak, Stepancic, Mandalinić i Mamić, mimo powołania, też zmagają się z mniejszymi urazami - wylicza Babić.

Zamierzeniem chorwackiego selekcjonera jest więc odmłodzenie kadry i ogranie młodych zawodników w kontekście przyszłorocznych mistrzostw Europy w Chorwacji. Do Francji pojechali Luka Sebetić czy Josip Bożić-Pavletić - obaj rocznik 94. Z drugiej linii bombardować będzie natomiast Stipe Mandalinić, a obroną rządzić ma znany polskim kibicom Żeljko Musa waz z Tinem Kontrecem. Cupica zastąpił wspomniany Pavletić, Karacicia zaś jego klubowy kolega, Luka Cindrić. Nowymi twarzami w zespole są natomiast Filip Ivić, Lovro Mihić oraz Lovro Jotić.

[b]Dobre otwarcie

[/b]

W ramach przygotowań do francuskiego czempionatu Chorwaci rozegrali dwa mecze towarzyskie - z Tunezją oraz Czarnogórą. Oba spotkania zakończyły się zwycięstwami Hrvatskiej, a trener Babić mocno rotował składem. Najbardziej błyszczeli skrzydłowi: w pierwszym meczu 7 bramek rzucił Mauel Strlek, w drugim 8 trafień zaliczył Zlatko Horvat.

W fazie grupowej MŚ los skrzyżował Chorwację z Niemcami, Białorusią, Węgrami, Chile i Arabią Saudyjską. Drużyny te trafiły do grupy C. Inauguracyjny mecz podopieczni Babicia rozegrali w piątek, przeciwko ostatniej z nich.

Teoretycznie najsłabsi w stawce Saudyjczycy niespodziewanie postawili Chorwatom ciężkie warunki. Po 30. minutach Hrvatska prowadziła zaledwie jednym trafieniem. W drugiej połowie Chorwatów do zwycięstwa poprowadził duet nominalnych środkowych rozgrywających - Domagoj Duvnjak oraz Luka Cindrić. Warto zaznaczyć również po cztery trafienia skrzydłowych z PGNiG Superligi: Strleka oraz Mihica.

Jak na startujący turniej zapatrują się sami zawodnicy? - Na zgrupowaniu po igrzyskach było siedmiu czy ośmiu nowych zawodników. To bardzo dużo. Na mistrzostwach we Francji wiele reprezentacji będzie chciało wywalczyć medal, podobnie jak ostatnio w Polsce czy w Brazylii. Naszym marzeniem jest krążek na szyi, ale trudno wyrokować na co będzie nas stać. Chcemy zaprezentować się jak najlepiej z myślą o Euro za rok - mówił niedawno w rozmowie z WP SportoweFakty Manuel Strlek. W kontekście mistrzostw w Chorwacji, francuski czempionat jest dla niech sprawdzianem ostatecznym.

Maciej Szarek

Komentarze (0)