Michał Kaniowski (trener AZS): Jeśli zwyciężamy a chłopcy realizują zadanie jakie postawiliśmy przed meczem należy się tylko cieszyć. Było trochę niepokoju i nerwów na początku spotkania. Chłopcy się opanowali, lecz zabrakło wyłapywanie piłek odbitych przez bramkarza, które wychodziły w pole gry. O tym rozmawialiśmy na odprawie, ale chłopcy bardzo szybko chcieli iść do kontry. Piłkarze Stali dobili z tego kilka bramek. Stworzyliśmy sobie niepotrzebną sytuację na kilka minut przed końcem spotkania, kiedy mieliśmy siedem bramek przewagi. Można było to wygrać jeszcze wyżej, a zrobiło się niebezpiecznie. W końcówce spotkania Władimirowi puściły nerwy, jednak podszedł tylko do zawodnika. Babicz mógł uszkodzić naszego piłkarza. To się kwalifikowało na czerwoną kartkę. Teraz każde spotkanie będzie niezwykle trudne. Przeanalizujemy spotkanie, zobaczymy co było dobre a co musimy jeszcze poprawić.
Filip Kliszczyk (AZS): Mówiłem przed meczem, że zrobi wszystko żeby pomóc drużynie. Pomimo osłabienia, tych ostatnich kontuzji i chorób dałem z siebie wszystko. Cieszę się, że wygraliśmy ten mecz. W końcówce pozwoliliśmy sobie na totalną nonszalancję, na którą nie możemy sobie pozwolić w kolejnych spotkaniach. Doprowadziliśmy do niepotrzebnego stresu, a na nasze nieszczęście można był ten mecz jeszcze zremisować. Nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji z pierwszej linii, które następnie rywal zremisował. My musimy wygrać wszystkie spotkania, które są przed nami. Wtedy mamy dopiero jakieś gwarancję, że możemy walczyć o utrzymanie. Nie możemy kalkulować, musimy wygrywać i zdobywać punkty.
Paweł Kaniowski (AZS): Dzisiaj do horroru jeszcze troszkę brakowało, bo prowadziliśmy bezpieczną różnicą bramek. W końcówce prowadziliśmy już ponad siedmioma bramkami, drużyna gości zastosowała obronę kombinowaną, a my nie wykorzystaliśmy kilku dogodnych sytuacji. Automatycznie to się zemściło. Spotkanie powinniśmy wygrać większą różnicą bramek a skończyło się tylko na czterech. Podkreślił bym grę Władimira, jest to bardzo dobry zawodnik, który robi nam grę. Do tego dodałbym grę zespołową, płynnie graliśmy w ataku od skrzydła do skrzydła. Dzisiaj także Filip Kliszczyk bardzo dobrze obsługiwał skrzydłowych. Byliśmy groźni z każdej pozycji. Teraz gramy o wszystko. Wiemy jak ciężkie są mecze wyjazdowe. Nikt nie odda punktów za darmo. Teraz trzeba rozegrać sześć bardzo dobrych spotkań.
Bartłomiej Pawlak (Stal): Do spotkania podeszliśmy z pełnym zaangażowaniem. Podobnie jak Gorzów w każdym spotkaniu szukamy cennych punktów. Razem będziemy grać w tej strefie spadkowej. Mieliśmy punkt przewagi, teraz mamy jeden mniej. Gdybyśmy wygrali to spotkanie były by aż trzy punkty więcej niż Gorzów. Z tego wynika, że jeszcze raz będziemy musieli przyjechać do Gorzowa. Trzeba poprawić taktykę i wygrać kolejny mecz. Pierwsze dziesięć minut szliśmy łeb w łeb. Potem dopadł nas jakiś moment stresu czy załamania. W przerwie dostaliśmy ostrą reprymendę, próbowaliśmy dojść rywala. Udało nam się odrobić starty jednak ostateczne to Gorzów wygrał i zyskał cenne punkty.
Tomasz Mochocki (Stal): Uważam, że bardzo słabo zagraliśmy w obronie. Nie mogliśmy sobie poradzić z dobrze grającymi kołowymi. Gorzowianie bardzo dobrze rozgrywali kontry nie nadążaliśmy za skrzydłowymi Wydaje mi się, że walka o utrzymanie rozegra się po między trzema zespołami. Nami, Gorzowem i Miedzią. Drużyny, które zagrają konsekwentnie, będą silniejsze psychicznie zdołają utrzymać się w ekstraklasie.