Przygotowania wicemistrzów Polski do środowego spotkania przebiegły w cieniu zgrupowań drużyn narodowych. Przez to Przybecki na treningach miał dostępnych tylko kilku zawodników. Choć w przedostatnich zajęciach przed meczem z THW udział wzięło ośmiu graczy, to trener Wisły nie narzeka.
- Staramy sobie jakoś radzić z tymi problemami logistycznymi, ale wiadomo, że to normalne w tych okresach. THW Kiel ma jeszcze gorzej, bo przecież musi do nas dolecieć - stwierdza.
Jego zespół w środę po raz piąty w tym sezonie zagra z czołową drużyną Europy. Po wyrównanych meczach z Barceloną, Paris Saint-Germain HB, Veszprem i Flensburgiem, "Nafciarze" mają postawić się aktualnym wicemistrzom Niemiec. Obie drużyny rywalizowały ze sobą w Lidze Mistrzów rok temu - wówczas THW wygrało w Płocku aż 37:23.
- W tym meczu w Płocku odrodził się wówczas Landin, który spotkanie wygrał niemal w pojedynkę. To jest taki bramkarz, który podobnie jak Wolff może mieć decydujące słowo. Jednak ten mecz to już historia i nie ma sensu do niej wracać. W środę stanie naprzeciw siebie inna Wisła i inna Kilonia. Jedno pozostaje takie same - THW to wciąż piekielnie mocna drużyna. U nas musi zaskoczyć wiele rzeczy, żebyśmy mogli z nimi powalczyć o punkty - ocenia.
Wicemistrzowie Polski w pięciu dotychczasowych meczach rozgrywek zdobyli tylko jeden punkt, remisując u siebie z Veszprem. W środę powtórzą ten wynik? - Gra się tak, jak pozwala przeciwnik. Nie wiem, czy poziom z meczu Veszprem wystarczy. Ważne jest, aby podobnie jak z Węgrami zagrać na takiej intensywności i utrzymać poziom jakościowy, aby być cały czas blisko przeciwnika - dodaje Przybecki. Początek meczu o 18:30.
ZOBACZ WIDEO Nowiński: ten styl biało-czerwonych... Jestem zaskoczony (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}