Karol Bielecki: Kristianstad przyjedzie w nowym wydaniu

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara

Vive Tauron Kielce rozpoczyna meczowy maraton. - Mamy kilku nowych zawodników, którzy dopiero zgrywają się z zespołem. Potrzebujemy jeszcze odrobinę czasu na dojście do pełnej dyspozycji - przekonuje rozgrywający kielczan Karol Bielecki.

Mistrzowie Polski drugi raz z rzędu trafili ze Szwedami do tej samej grupy. W poprzednim sezonie Vive Tauron Kielce pewnie pokonało u siebie IFK Kristianstad, jednak debiutujący w Lidze Mistrzów rywale, w rewanżu sprawili sensację, zatrzymując kielczan na własnym parkiecie. Po strzeleckim festiwalu padł wówczas remis po 35.

- Poprzedni sezon jest już przeszłością. Kristianstad przyjedzie w zupełnie nowym wydaniu, w innym składzie personalnym. Mimo zmian jest to wciąż młoda ekipa, na pewno będą równie ambitni co przed rokiem. Nie pozostaje nam nic innego jak wyjść i wywalczyć sobie te dwa punkty na parkiecie - mówi Bielecki.

Vive świetnie zainaugurowało rozgrywki tegorocznej Ligi Mistrzów. Po bardzo udanej drugiej połowie kielczanie pokonali w wyjazdowym meczu białoruski Mieszkow Brześć 29:24.

- Myślę, że wciąż mamy rezerwy. Kilku nowych zawodników dopiero zgrywa się z zespołem, niektórzy natomiast jeszcze dochodzą do siebie po igrzyskach. Łącznie ze mną. Potrzebujemy jeszcze odrobinę czasu, ale wszystko idzie w dobrym kierunku - kontynuuje reprezentant Polski.

ZOBACZ WIDEO: Pekao Szczecin Open nie będzie turniejem rangi ATP

"Kola" świetnie zna się ze szkoleniowcem sobotnich rywali Vive. Z trenerem Olą Lindgrenem miał okazję przez rok współpracować w barwach Rhein-Neckar Löwen w sezonie 2009/2010.

- Ola Lindgren jest bardzo dobrym trenerem. Pracowałem z nim, doskonale wiem jaką jest osobą. Osiągnął wielki sukces na igrzyskach w Londynie, teraz w Rio nie poszło mu jednak zbyt dobrze. Jego klubowy zespół, Kristianstad, to bardzo ciekawy, młody i ambitny zespół. Lindgren umie nastawić zawodników tak, by walczyli od pierwszej do ostatniej minuty - kończy rozgrywający Vive.

Komentarze (0)