Z obozu Vive: Nam też przytrafiły się błędy

WP SportoweFakty / POGOŃ SZCZECIN / PGNiG SUPERLIGA
WP SportoweFakty / POGOŃ SZCZECIN / PGNiG SUPERLIGA

Vive Tauron Kielce po spotkaniu w Szczecinie z Sandra Spa Pogonią umocniło się na pozycji lidera grupy granatowej PGNiG Superligi. Trener Tałant Dujszebajew postanowił dać odpocząć kilku swoim graczom.

"Nowy" obrotowy Vive Tauronu Kielce dostał swoje przysłowiowe 5 minut w spotkaniu przeciwko Sandra Spa Pogoni Szczecin. Patryk Walczak po meczu nie ukrywał swoich emocji. - Fajnie było tutaj wrócić, nie powiem, że na stare śmieci, bo jeszcze pół roku temu tutaj grałem. Jakaś przerwa jednak była. Mogłem spotkać się ze znajomymi, z rodziną. Miło było też zobaczyć szczecińskich kibiców - mówił wychowanek Pogoni.

Kilkukrotnie skarcił swoich byłych kolegów. W protokole pomeczowym na jego konto zapisano 5 bramek, co jest naprawdę niezłym wynikiem. - Każdy mecz jest dla mnie nową lekcją. Kiedy wychodzę na parkiet, mam wyznaczone cele i zadania. Staram się wykonywać je jak najlepiej - podkreślił.

Walczak przyznał jednak, że do ideału trochę mu jeszcze brakuje. Jest za to bardzo pracowitym zawodnikiem i dzięki temu może jeszcze sporo osiągnąć. - Jeszcze nie wszystko wychodzi mi perfekcyjnie, ale daję z siebie jak najwięcej. Liczę, że to zaprocentuje. Mam nadzieję, że szans na grę będę dostawał coraz więcej.

Co ciekawe, w Pogoni swoją karierę zawodową zaczynał od obrony, w Vive ustawiany jest już w przedniej formacji. - Zgadza się. Tam gdzie jestem potrzebny, tam wychodzę i robię swoje. Duże było "szachowanie" zdrowiem, bo czeka nas jeszcze spotkanie w sobotę (w Lidze Mistrzów z IFK Kristianstad - dop. red.). Julen Aguinagalde dostał trochę więcej odpoczynku. Nie wyszedł na parkiet - dodał.

Na koniec stwierdził, że Vive miało swoje konkretne założenie na drugą połowę i konsekwentnie to zrealizowało. - Staraliśmy się jak najwięcej "ciągnąć" kontrę, mocno zagrać w defensywie, ale też przytrafiło się nam parę błędów i piłek oddanych za darmo. Trzeba też podkreślić postawę Edina Tatara, który sporo ich jednak odbił - zakończył Walczak.

ZOBACZ WIDEO: KSW 37: pierwsza taka sytuacja w karierze Pudzianowskiego

Komentarze (0)