Mamy dobrego trenera i chcę się kształcić pod jego okiem - II część rozmowy z Damianem Kostrzewą, zawodnikiem AZS AWFiS

W drugiej części rozmowy z portalem SportoweFakty.pl, zawodnik AZS AWFiS Gdańsk - Damian Kostrzewa opowiada między innymi o swoich planach związanych z grą w reprezentacji seniorów oraz juniorów.

Michał Gałęzewski: Mimo młodego wieku masz już za sobą przygodę z pierwszą reprezentacją. Jak to wspominasz?

Damian Kostrzewa: Było to fantastyczne przeżycie. Debiut był całkiem udany i jeżeli moja forma będzie się utrzymywała na dobrym poziomie, to być może będę się mógł pokazać jeszcze w reprezentacji.

A kiedy według ciebie uda się na stałe zagościć w kadrze?

- Ciężko mi powiedzieć. Jestem jeszcze młody i muszę robić swoje. Jeżeli wszystko będzie dobrze, a forma będzie się utrzymywała, to trener Wenta to zobaczy i da mi szansę.

Asystentem trenera w kadrze jest twój klubowy trener, Daniel Waszkiewicz, więc może podpowie Bogdanowi Wencie, że warto byłoby ciebie powołać...

- Nie ma co ukrywać, że współpracują oni ze sobą dosyć długo i mają ze sobą bardzo dobry kontakt. Nie ode mnie jednak wszystko zależy. Chcę robić swoje i jeżeli będzie się wszystko dobrze układało to liczę, że pokażę się w reprezentacji.

Aby grać na stałe w kadrze trzeba jednak myśleć o wyjeździe do Bundesligi...

- Niestety tak to wygląda. Są jednak zawodnicy, jak Rafał Gliński, którzy wracają do Polski. Vive Kielce to klub, który ma ogromne możliwości finansowe i ściąga zawodników, których nazwiska coś znaczą. Patrząc jednak na Bundesligę, to grają tam praktycznie wszyscy najlepsi, łącznie z reprezentantami Francji, gdyż jest to najlepsza liga na świecie.

Wolałbyś grać w Bundeslidze, czy w najlepszym zespole w Polsce?

- Moim marzeniem zawsze była gra zagranicą i uważam, że wybrałbym właśnie grę za naszą zachodnią granicą.

Ostatnio jednak nawet kluby z Niemiec mają problemy finansowe. Czy ciebie to nie przeraża?

- Taka jest ostatnio sytuacja na świecie. Teraz jednak nie myślę o wyjeździe. Mamy dobrego trenera i chcę się kształcić pod jego okiem. Robię swoje, nie spoczywam na laurach, nadal ciężko trenuję. Jak kiedyś ktoś to doceni i wtedy przyjdzie czas na to, aby wyjechać.

Zostałeś ponownie powołany na mecze kadry młodzieżowej. Jak ci się tam gra?

- Nie ukrywam, ze w kadrze młodzieżowej trener bardzo na mnie stawia i przeważnie gram tam całe mecze. Dzięki grze w kadrze łapię dużo doświadczenia i ogrania. Niektórzy zawodnicy z młodzieżówki grają w poważnych ligach i w poważnych zespołach, przez co nie gra się wcale łatwo. Mamy teraz ważne zadanie z chłopakami, gdyż w kwietniu gramy eliminacje do Mistrzostw Świata. Chcielibyśmy zakończyć współpracę dobrym wynikiem, bo to będzie ostatni rok w młodzieżówce. Mieliśmy większe marzenia, ale się to nie udało. Powalczymy ostatni raz i uważam, że wszystko będzie dobrze.

Powtórzycie wynik seniorów?

- Z tym będzie bardzo ciężko. Przez kontuzje niektórych zawodników posypał się nam trochę skład, ale mimo wszystko jak wszyscy wrócą do zdrowia, to możemy sprawić niezłą niespodziankę.

W ostatnim czasie przybrałeś trochę na wadze, przybyło ci trochę mięśni. Takie są chyba wymogi piłki ręcznej?

- Nie ukrywajmy, że przy grze obronnej, gdzie gram na nominalnej jedynce siła i dynamika są potrzebne. Trzeba mieć silne nogi, bo gdy obrońca przegra sytuację 1 na 1, to stwarza się sytuacja dla przeciwnika. Nie ukrywam, że lubię chodzić na siłownie i uważam, ze pomaga mi to w grze, rozwijam swoją dynamikę i jest to potrzebne.

Nie odbiegasz więc od starszych kolegów?

- Myślę, że nie. Ciężko mi to określić, ale nie było jeszcze takiej sytuacji aby ktoś był o wiele mocniejszy ode mnie i nie mógłbym podjąć walki.

Ostatnio grasz na wielu różnych pozycjach...

- Moja nominalna pozycja, to lewe skrzydło. Teraz w drużynie gram jednak wszędzie, w zależności od wymogów trenera. Dzięki temu nabieram dodatkowe doświadczenie, bo jeżeli uda mi się zagrać na prawym skrzydle lub rozegraniu, to nie wiadomo jak się kiedyś potoczy sytuacja. Może jeszcze raz będę musiał wystąpić na tej pozycji? Bez wątpienia wychodzi mi to na plus.

Komentarze (0)