PGE Stal Mielec czeka na powstanie spółki akcyjnej. Wtedy ruszą zbrojenia

- Prezes Grzegorz Maj rozpoczął delikatne rozmowy, przedstawił propozycje, spotkał się z kilkoma zawodnikami. Szersze rozmowy dopiero jednak zaczniemy - poinformował dyrektor PGE Stali Mielec, Paweł Wacławik.

Klaruje się powoli sytuacja w PGE Stali Mielec. W ostatnim czasie głośno było o odejściu jednego z czołowych zawodników tego klubu, Damiana Krzysztofika. Obrotowy mielczan wybrał kierunek na Dolny Śląsk i od nowego sezonu będzie reprezentował barwy Chrobrego Głogów. - Podjąłem taką decyzję i opuszczam Mielec po raz drugi. Nie mówię jednak, że tu nie wrócę. Mam nadzieję, że piłka ręczna odbuduje się w tym mieście - zaznaczył zawodnik.

Z Czeczeńcami coraz bliżej wiąże się za to osoba nowego szkoleniowca. Mówi się, że stery w tym klubie przejmie Robert Lis, którego umowa z dotychczasowym pracodawcą, KPR-em RC Legionowo, już nie obowiązuje. Jak jednak będzie wyglądała kadra zespołu i czy szykowane są jakieś wzmocnienia? - Czekamy na decyzję w sprawie powstania spółki akcyjnej. Można powiedzieć, że dopiero pod koniec maja zaczniemy szersze rozmowy - poinformował Wacławik.

- Prezes Grzegorz Maj rozpoczął delikatne rozmowy, przedstawił propozycje, spotkał się z kilkoma zawodnikami. Na chwilę obecną jesteśmy w trudnej sytuacji. Wszyscy liczymy na to i robimy wszystko, aby ta miejska spółka sportowa została powołana, żeby została zgłoszona do Ligi Zawodowej - kontynuował.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Siatkarze walczą o igrzyska, eksperci analizują rywali Biało-Czerwonych

W Mielcu panuje względny optymizm. Działacze dmuchają na zimne, choć bardzo liczą na przychylność miejskich włodarzy. Jeśli spółka akcyjna pod kierownictwem miasta rzeczywiście zostanie powołana do życia, do życia wróci też sam klub. - W rękach radnych jest los piłki ręcznej w Mielcu. Jeżeli nie zagłosują za stworzeniem Miejskiej Sportowej Spółki Akcyjnej, może to skutkować w najlepszym wypadku startem w pierwszej lidze, w najgorszym upadkiem piłki ręcznej w Mielcu - rzucił na koniec dyrektor PGE Stali.

Źródło artykułu: