MKS Poznań przyjechał do Gdyni bez dziewięciu podstawowych zawodników. W ostatnim czasie ze składu wypadli Miłosz Bekisz i Jakub Kasperczak. Wobec tego, że szansę otrzymali rezerwowi, trudno było oczekiwać skutecznej walki od zawodników ze stolicy Wielkopolski.
Oni nie przyjechali jednak do Trójmiasta na wycieczkę. Szybko zyskali trzybramkowe prowadzenie, a po rzucie Łukasza Niedzielaka, w 12. minucie było już 7:3 dla drużyny MKS-u Poznań. Jeszcze na siedem minut przed przerwą goście mieli przewagę.
Wtedy jednak do głosu zaczęli dochodzić zawodnicy Spójni. Główną postacią w gdyńskim zespole był Rafał Rychlewski, który podczas całego spotkania rzucił 11 bramek. Mógł zdobyć ich jeszcze więcej, ale dwa razy nie wykorzystał karnego. Po jego trafieniu w 30. minucie było już 11:12.
Od początku drugiej połowy gospodarze starali się wyjść na upragnione prowadzenie. W końcu udało im się to po rzucie Andrzeja Rakowskiego. MKS jeszcze starał się walczyć, jednak w 48. minucie było już 21:17 dla zespołu z północnej części Trójmiasta.
W samej końcówce drużyna Domana Leitgebera starała się jeszcze podnieść, ale Spójnia nie pozwoliła zbliżyć się na mniej niż dwie bramki różnicy. Gospodarze wygrali 27:24 i dwa punkty zostały w Gdyni. MKS nadal musi więc walczyć o utrzymanie w lidze.
Spójnia Gdynia - MKS Poznań 27:24 (11:12)
Spójnia: Zimakowski, Skowron - Rychlewski 11, Rakowski 5, Wróbel 3, Pedryc 3, Matuszak 2, Brukwicki 2, Ringwelski 1 oraz Derdzikowski.
Karne: 4/6.
Kary: 8 min.
MKS: Góral, Zarzycki - Tokaj 7, Niedzielak 4, Pochopień 3, Klopsteg 3, Narożny 2, Żochowski 2, Grycman 1, Leder 1, Witucki 1 oraz Przedpełski.
Karne: 3/3.
Kary: 4 min.
Kary: Spójnia - 8 min. (Pedryc 4 min., Wróbel 2 min., Derdzikowski 2 min.), MKS - 4 min. (Witucki 2 min., Przedpełski 2 min.).
Sędziowie: D.Mroczkowski, J.Mroczkowski (Sierpc).
Widzów: 47.