Po możliwej do przełknięcia piątkowej porażce z Biało-Czerwonymi (20:25) przyszła nieoczekiwana i tragiczna w skutkach przegrana z drużyną Tunezji.
W pierwszym dniu rozgrywanego w Ergo Arenie turnieju Macedonia uległa Polsce 20:25, a Tunezja pokonała słabe Chile 35:29. Finałem walki o bilety do Rio de Janeiro było dla obu ekip sobotnie bezpośrednie starcie.
Faworyta upatrywano w Macedonii, dlatego też pierwsze minuty spotkania były dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem - Tunezyjczycy wyszli na prowadzenie 7:1, do przerwy prowadzili 17:10, a w drugiej połowie nie pozwolili zbliżyć się rywalom na mniej niż cztery bramki i wygrali 32:26. W ostatnich kilkudziesięciu sekundach łączyli grę z demonstrowaniem radości. Wael Jallouz, zawodnik FC Barcelona i największy gwiazdor ekipy, podskakiwał w rytm puszczanej przez didżeja muzyki.
- To wielki dzień dla naszej reprezentacji - mówił po meczu Jallouz w rozmowie z WP Sportowefakty. - Najważniejsze było to, że szybko udało się nam zbudować sporą przewagę i utrzymać ją do końca pierwszej połowy. W drugiej części meczu wytrzymaliśmy presję i wygraliśmy. Jedziemy do Rio, a dzięki naszej pomocy awansowała też Polska - dodał klubowy kolega Kamila Syprzaka.
W tunezyjskim obozie euforia, w macedońskim stypa. Dla tego rozkochanego w handballu kraju awans na igrzyska byłby epokowym wydarzeniem. Od 1996 roku Macedonia wysłała na olimpiadę zaledwie 19 sportowców i 9 sportsmenek. Jedyny medal, brązowy, przywiózł w 2000 roku z Sydney zapaśnik Mogamed Ibragimov.
Do tej pory ten niewielki bałkański kraj wysyłał na igrzyska od siedmiu do jedenastu osób. W tym roku samych piłkarzy ręcznych mogłoby być czternastu. Nie będzie żadnego.
- Mieliśmy dużą szansę na pierwszy w historii naszego kraju awans na igrzyska i ją zaprzepaściliśmy. Przegraliśmy zasłużenie - podsumował trener Macedonii Ivica Obrvan.
W dosadnych słowach postawę swoją i swoich kolegów w boju o Rio skomentował Stojancze Stoiłow. - Tunezja pokazała, jak powinno się walczyć za swój kraj. Mi jest wstyd. W najczarniejszych snach nie wyobrażałem sobie, że ten turniej potoczy się dla nas tak źle. Coś w naszej drużynie musi się zmienić. Nie wiem co, ale coś musi - mówił przybity zawodnik Vardara Skopje.
Świadomość zmarnowania życiowej szansy miał z pewnością lider drużyny, gwiazdor światowej piłki ręcznej Kirył Łazarow, na co dzień grający z Syprzakiem i Jallouzem w FC Barcelona. Rozmawiając po meczu z dziennikarzami z ogromnym trudem wydobywał z siebie słowa, z jeszcze większym powstrzymywał łzy, co zresztą do końca mu się nie udało.
Łazarow jest dla piłki ręcznej jak Ryan Giggs dla futbolu - wielki przez długie lata, a na najważniejszej imprezie czterolecia zawsze nieobecny. Ma już 36 lat i chyba sam nie wierzy już w to, że jeszcze będzie mu dane wziąć udział w otwierającej igrzyska defiladzie.
Z Gdańska - Grzegorz Wojnarowski
Zobacz wideo: Sławomir Szmal: jestem dumny z mojej drużyny
{"id":"","title":""}