Beata Kowalczyk: Chcemy dopiąć swego i zagrać w Final Four

Akademiczki z Koszalina stały się sprawczyniami sporej niespodzianki. Do Szczecina przyjechały walczyć z Pogonią o zwycięstwo, choć jeszcze żadnej drużynie ta sztuka się nie udała. Drugi krok zamierzają postawić przed własną publicznością.

Energa AZS Koszalin jako pierwsza zdołała złamać Pogoń Baltica Szczecin na ich terenie. Wszystkie wcześniejsze 11 spotkań ligowych na swoją korzyść zawsze rozstrzygały granatowo-bordowe. To spotkanie było o tyle istotne, że wygrana w nim dała pewną przewagę psychologiczną AZS-owi. Stawką jest prawo gry o Puchar Polski sezonu 2015/2016. - Były pewne założenia na ten mecz. W części je wypełniłyśmy - krótko skwitowała wynik Beata Kowalczyk.

Już w następnym zdaniu z ust doświadczonej szczypiornistki zespołu z Koszalina padły jednak słowa krytyki. - Mamy jeszcze bardzo wiele do poprawienia, ale sądzę, że w rewanżu, mając dwie bramki zaliczki, uda się nam dopiąć swego i zagrać w Final Four Pucharu Polski - oceniła bramkarka Energi.

Pani kapitan przyznała, że gospodynie niczym nie zaskoczyły jej koleżanek. Derbowe mecze zaś, jak to już często bywało, piszą swoją własną historię. Nie inaczej było i tym razem. - Przeciwniczki robiły swoje. Dynamiczna gra i kontra to jest to, co szczecinianki wykonują zawsze. My miałyśmy to zniwelować i po części nam się udało.

Przez całe zawody to Pogoń pełniła rolę "goniącego króliczka". Jeszcze przed przerwą ta sztuka się jej udała. Po zmianie stron wydawało się, że los w swoje ręce wzięły miejscowe. Przy stanie 15:13 i 16:14 Energa szybko wyrównała i odskoczyła, czym ustawiła sobie przebieg rywalizacji. - Myślę, że bardzo dobra była reakcja trenerki. Ona na bieżąco wyciąga wnioski. Moim zdaniem właśnie ta jej reakcja zdecydowała o tym, że się zmobilizowałyśmy i bardzo szybko poprawiłyśmy swoje błędy - rzuciła na koniec Kowalczyk.

Spotkanie rewanżowe zostanie rozegrane w następną środę, tj. 30 marca o godzinie 18.00.

Źródło artykułu: