Mecz w Chorzowie na dobrą sprawę stanowił przedsmak rywalizacji, jaki czeka obie drużyny w fazie play-out. Oba zespoły są już pogodzone z losem i wiedzą, że w tym sezonie miejsce w czołowej ósemce nie jest dla nich. Tym samym każdy punkt, zdobyty jeszcze w sezonie zasadniczym, zwłaszcza w bezpośredniej rywalizacji, jest na wagę złota.
UKS musiał sobie radzić bez jednej ze swoich liderek, Karoliny Mokrzki, która przed meczem podkręciła staw skokowy. Z kadry meczowej wypadły także Paulina Wasak i Monika Jażdżewska. Ale te absencje nie mogą usprawiedliwić niemocy, jaka ogarnęła UKS w pierwszym kwadransie meczu. Luki w defensywie, proste straty piłek, rzuty z nieprzygotowanych pozycji - wszystko to Ruch wykorzystywał bezlitośnie. W 5 minucie prowadził 4:1, a w 9 już 7:1. Wówczas trener Dariusz Męczykowski poprosił o czas, ale jego reprymendy na niewiele się zdały. Drugie trafienie przyjezdne mogły odnotować dopiero w 12 minucie, gdy grały w podwójnej przewadze (10:2).
Być może zawodniczki UKS jeszcze przed przerwą zdołałby zmniejszyć straty na tyle, by z większym optymizmem podjąć rywalizację w drugiej połowie. Ale kilkakrotnie na ich drodze stawała Monika Ciesiółka, świetnie sprawując się między słupkami. Tym samym golkiperka potwierdziła swoją wysoką dyspozycję z ostatnich tygodni.
Niebieskie jeszcze w pierwszej połowie pozwoliły sobie na rozprężenie, kilka bramek tracąc na własne życzenie. Po przerwie jednak ponownie narzuciły rywalkom wysokie tempo, nie dając im chwili wytchnienia. Wyjątkowo skuteczna na kole była Karolina Jasinowska - w sumie zdobyła dziewięć bramek. Ale najważniejszą postacią tego meczu należy okrzyknąć Oktawię Płomińską. Ledwo 17-letnia zawodniczka rozszalała się na skrzydle. Rzuciła 10 goli, a niektóre akcje wykańczała jak doświadczony ligowiec. - Takie mecze są bardzo potrzebne, zwłaszcza w wieku w którym jestem - podkreślała Płomińska. I cieszyła się z występu swojego, ale także całego zespołu: - Ciężko pracujemy na nasze wyniki. Jesteśmy szczęśliwe, że w końcu złapałyśmy odpowiedni rytm.
Ostatni kwadrans spotkania był już w zasadzie wyczekiwaniem na końcową syrenę. Ruch prowadził 28:18 i mógł pozwolić sobie na spokojną grę, co w tym sezonie jeszcze się nie zdarzyło. Wciąż cuda w bramce wyczyniała Ciesiółka, odbierając rywalkom chęć do gry. Zaś w ofensywie bezbłędne pozostawały Jasinowska i Płomińska. Właśnie to trio przesądziło o wysokim triumfie Niebieskich (36:25). Był to bezsprzecznie najlepszy ich występ w bieżących rozgrywkach - Chciałyśmy się odkuć za porażkę w Kościerzynie i nam się udało - cieszyła się Jasinowska. - Można powiedzieć, że w ostatnich tygodniach oglądamy nowy Ruch. Mam nadzieję, że będziemy to udowadniać w każdym kolejnym spotkaniu.
KPR Ruch Chorzów - UKS PCM Kościerzyna 36:25 (19:10)
Ruch: Montowska, Ciesiółka - Benducka 3, Jasinowska 9, Tracz 3, Krzymińska, Masłowska 4, Rodak 1, Płomińska 10, Stokowiec, Ważna, Żakowska 6.
Kary: 10 minut
Karne: 1/1
UKS: Brzezińska, Lisowska - D. Mokrzka, Belter 2, Sus, Liskowska, Żukowska, Ziółkowska, Białek 1, Górna 7, Wójcik 3, Jakubowska 2, Borysławska 10.
Kary: brak
Karne: 5/5
Kary: Ruch 10 min. (Benducka 4 min. Jasinowska, Krzymińska i Masłowska po 2 min.)
Sędziowały: Lidacka, Lesiak (Kraków)
Widzów: 400