Francja - Białoruś. Gniew mistrzów, pogrom w Krakowie

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Jacek Bednarczyk
PAP / Jacek Bednarczyk
zdjęcie autora artykułu

Francja w pierwszym meczu fazy zasadniczej mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych nie miała litości dla Białorusi. Mistrzowie świata pewnie zwyciężyli 34:23.

Białorusinom od początku trzęsły się ręce i nogi. Podopieczni Jurija Szewcowa grali słabo i popełniali proste błędy, nie mogąc znaleźć recepty na przedarcie się przez ułożoną linię defensywną Francuzów. Kilkoma dobrymi interwencjami w mecz wprowadził się Thierry Omeyer, a Białorusini na pierwszego gola czekali siedem minut - zdobył go z rzutu karnego Boris Puchowski.

Bezlitosny dla niżej notowanego rywala był Nikola Karabatić. Najlepszy piłkarz ręczny świata po słabym początku turnieju postanowił podreperować statystyki i w pierwszej połowie trafił dziewięć razy - najefektowniej w 25. minucie, kiedy wepchnął piłkę do pustej bramki po wrzutce Michaela Guigou.

Obraz gry Białorusinów nie przystawał do tego, czego wymaga faza zasadnicza ME. Podopieczni Szewcowa zadali kłam teoriom mówiącym o tym, że piłka ręczna się wyrównała, a na europejskim czempionacie każdy może wygrać z każdym. Zawodnicy ze Wschodu do przerwy przegrywali z obrońcami tytułu piętnastoma golami, a Omeyer mógł pochwalić się 67-procentową skutecznością!

Niemoc Białorusinów sprawiła, że Claude Onesta mógł sobie pozwolić na przegląd kadr. Jeszcze w pierwszej połowie szansę gry dostali debiutujący na turnieju tej rangi Benoit Kounkoud i Nedim Remili. W drugiej połowie na parkiecie pojawili się także Ludovic Fabregas, Vincent Gerard oraz Theo Derot - ten ostatni do drużyny od razu wprowadził się zdobyciem efektownej bramki z lewego rozegrania.

Francuzi - ubrani w drugi garnitur - po przerwie spuścili nieco z tonu. Kilkoma dobrymi akcjami popisali się Aleksiej Chadkiewicz oraz Maksim Baranow, było to już jednak tylko ratowanie honoru. Trójkolorowi poprawili sobie nieco humory po sensacyjnej porażce z Polską (25:31), ale prawdziwe wyzwania dopiero przed nimi. O tym, czy najlepszy zespół ostatniej dekady awansuje do półfinału, przesądzą starcia z Chorwatami oraz Norwegami.

Kamil Kołsut z Krakowa

Francja - Białoruś 34:23 (20:5)

Francja: Gerard, Omeyer - Remili 5, Nyokas, Narcisse 4, Honrubia, N. Karabatić 9, Mahe 2/1, Abalo, Sorhaindo 2, Guigou 1/1, L. Karabatić 1, Fabregas 2, Derot 5, Porte, Kounkoud 3. Karne: 2/2. Kary: 6 min.

Białoruś: Kiszow, Soldatenko - Browka, Kulesz, Babiczew 2, Chadkiewicz 9, Puchowski 4/1, Rutenka, Nikulenkow 1, Szyłowicz 1, Pocykailik, Jurynok 2, Baranow 3, Prakapenia, Karałek 1, Titow. Karne: 1/2. Kary: 4 min.

Kary: Francja - 6 min. (Porte - 4 min., L. Karabatić - 2 min.) oraz Białoruś - 4 min. (Titow, Babiczew - 2 min.). Sędziowie: M. Johansson, J. Kliko (Szwecja).

Claude Onesta: Polacy byli jak bokser

Źródło artykułu: