Sobotnie spotkanie było niezwykle ważne dla reprezentacji Polski. Z jak dotąd dziewiętnastoosobowej drużyny, która znakomicie rozumie się ze sobą zarówno na boisku, jak i poza nim, przed mistrzostwami świata w Danii odpadną jeszcze trzy zawodniczki. Mecz w Zielonej Górze pokazał, że wszystkie szczypiornistki walczą do końca o wyjazd.
Początek meczu był dla naszych zawodniczek bardzo trudny. Mimo wykorzystanych dwóch karnych, w 10. minucie po dynamicznym wejściu Mileny Raicević, Czarnogórki prowadziły już 5:3. Później jednak zespół Kima Rasmussena zaczął grać bardzo dobrze w obronie.
W ciągu kilku minut prowadzone przez duńskiego trenera Biało-Czerwone kilka razy blokowały piłkę, a dodatkowo pewna w bramce była Anna Wysokińska. Świetna gra w defensywie przełożyła się na bramki. Mimo przeciętnej skuteczności i kilku przestrzelonych piłek, wyszliśmy na prowadzenie po szybkim ataku Kingi Achruk. Gdy chwilę później trafiła Karolina Zalewska, było już 8:6 dla naszej drużyny.
Gdy defensywa Polek przestała funkcjonować na wysokim poziomie, drużyna z Bałkanów momentalnie odrobiła straty i Rasmussen zdecydował się wziąć czas. Gra Polek się poprawiła. Aktywna w ataku była Joanna Gadzina i ostatecznie pierwszą połowę wygraliśmy 14:11.
Jedna z najlepszych reprezentacji świata bardzo dobrze rozpoczęła jednak drugą połowę spotkania. Co prawda po rzucie Stasiak w 32. minucie wyszliśmy na prowadzenie 16:12 - najwyższe w tym spotkaniu, jednak w ataku rozkręciła się Katarina Bulatović, a w bramce znakomicie spisywała się Alma Hasanić. W końcu po rzucie Djurdjiny Jauković z drugiej linii, podopieczne Dragana Andzicia doszły w 41. minucie na remis 18:18.
Kim Rasmussen szybko zareagował i wziął czas, jednak wciąż nie potrafiliśmy poradzić sobie z czarnogórską obroną i gdy trafiła Jauković, w 46. minucie było 19:21. Nasze reprezentantki przeszły drogę z piekła do nieba. W polskim zespole ciężar zdobywania bramek wzięła na siebie niemrawa w pierwszej połowie Monika Kobylińska. Prawa rozgrywająca Vistalu Gdynia w krótkim czasie rzuciła cztery bramki i po jej trafieniu na sześć minut przed końcem był remis 24:24.
Karolina Kudłacz-Gloc otrzymała w tym ważnym momencie dwuminutową karę. Biało-Czerwone nie straciły w tym czasie jednak żadnej bramki, a po chwili wyszły na dwubramkowe prowadzenie! Mimo świetnej tego dnia Bulatović w końcówce utrzymaliśmy prowadzenie. Wynik rzutem 20 sekund przed końcem ustaliła Kudłacz-Gloc. Ostatnie dwa zwycięstwa w meczach towarzyskich są więc znakomitym prognostykiem przed nadchodzącymi mistrzostwami świata.
Polska - Czarnogóra 28:26 (14:11)
Polska: Wysokińska, Gawlik - Gadzina 4, Kobylińska 4, Stasiak 3, Zalewska 3, Niedźwiedź 3, Achruk 2, Zych 2, Kudłacz-Gloc 2, Kulwińska 2, Stachowska 1, Pielesz 1, Sądej 1 oraz Jochymek, Łabuda.
Karne: 2/2.
Kary: 2 min.
Czarnogóra: Rajcić, Hasanić - Bulatović 9, Raicević 4, Radicević 4, Jovanović 3, Jauković 3, Pavićević 1, Mehmedović 1, Ramusović 1 oraz Lazović, Klikovac.
Karne: 1/2.
Kary: 8 min.
Kary: Polska - 2 min. (Kudłacz-Gloc - 2 min.)., Czarnogóra - 8 min. (Jauković 4 min., Klikovac 2 min., Raicvić 2 min.).
Sędziowie: Freiser, Kavulic (Czechy).
Kluczowy będzie mecz 1/8 finału, bo zadecyduje o być albo nie być na IO w Rio.
Mecz ze Szwecją powinien dać odpowiedź czy nas Czytaj całość
Nie omieszkam oczywiście wtrącić swojego zdania:
Skrzydło działało w przypadku współpracy klubowej nie reprezentacyjnej.
Czytaj całość