Półtora miesiąca czekali kibice kieleckiej ekipy na mecz w Hali Legionów. Pierwszym spotkaniem rozegranym w stolicy województwa w 2025 roku było starcie 1/4 finału Orlen Pucharu Polski, w którym żółto-biało-niebiescy podjęli Gwardię Opole.
Wicemistrzowie kraju przystąpili do pojedynku bez zawodników, którzy grali o medale mistrzostw świata - Igora Karacicia, Dylana Nahi'ego i Benoita Kounkouda. Spotkanie z ławki oglądali też kontuzjowani Arkadiusz Moryto, Michał Olejniczak, Sandro Mestric.
Kielczanie szybko odskoczyli na dwie bramki, ale Gwardziści w początkowej fazie meczu robili wszystko, by utrudnić gospodarzom zadanie. Opolanie naciskali i to przyniosło efekt - dość niespodziewanie zdołali rzucić aż sześć bramek z rzędu i ze stanu 4:6 wyszli na prowadzenie 10:6. Goście grali ambitnie, starali się rozprowadzać grę i nie mieli większych problemów ze zgubieniem defensywy rywali.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Żółto-biało-niebiescy popełniali tymczasem sporo błędów - mieli kłopoty ze skutecznością i nie byli w stanie wykończyć ataku pozycyjnego.
Wicemistrzowie Polski szybko wzięli się jednak w garść i błyskawicznie doprowadzili do remisu. Jeszcze przed przerwą zdołali zbudować przewagę czterech trafień.
W drugiej części meczu kielczanie już nie dali rywalom dojść do głosu. Gospodarze pewnie kontrolowali wynik spotkania i sukcesywnie powiększali prowadzenie. Opolanie z minuty na minutę tracili nadzieję na dobry wynik, a żółto-biało-niebiescy nadawali rytm rywalizacji. Ostatecznie gracze Tałanta Dujszebajewa zwyciężyli różnicą piętnastu bramek.
Industria Kielce - Corotop Gwardia Opole 43:28 (18:14)