Bogdan Wenta po meczu z Niemcami stwierdził, że w pewnym momencie drużyna przez niego prowadzona przestała walczyć i pogodziła się z porażką.- W pierwszej połowie mieliśmy takie fazy, w których nie wiem czy zagraliśmy nonszalancko, czy też ich bramkarz był taki dobry. Ale tego nie wykorzystaliśmy. Szczególnie, gdy prowadziliśmy 9:8 i mieliśmy kontratak. W tym momencie Niemcy odskoczyli na 12:9. Próbowaliśmy jeszcze różnego ustawienia np. 3-3. „Wyciągnęliśmy” kilka piłek. Natomiast w ataku mimo dobrych pozycji, nie trafialiśmy. Opuściliśmy trochę głowy, ponieważ apetyty na Niemców zawsze są ogromne - stwierdził.
Szkoleniowiec Polaków uważa, że zawodnicy mają problemy z realizacją ustalonej taktyki.- Problemem dla nas nie są ogólne założenia taktyczne lecz indywidualne wykonanie. To było dziś widać u Bartka Jaszki, który zamiast pobiec w kierunku bramki, to szukał najbliższego partnera. W mojej opinii czuł się niepewnie skoro grał do tyłu piłki. To są te rzeczy, które musimy jeszcze raz odbudować. Więcej od tego młodego człowieka oczekiwaliśmy. To nie jest tak, że wina spada na niego. W żadnym przypadku. Wygrywamy razem i przegrywamy razem - dodał.
Trener reprezentacji sądzi, że niepotrzebnie rozbudzono oczekiwania dotyczące występu Polaków.- Apetyty w Polsce są zawsze wielkie. Uważam, że w kraju wreszcie powinniśmy wszyscy zejść trochę na ziemię. Ciągle żyjemy przeszłością. Medal, który był, został dawno wywalczony. Trzeba ponownie więcej pokory i bólu - uważa, sądząc, że możliwe są dobre wyniki.- Jeżeli my przez następne 5-8 lat będziemy w czołówce, to może znowu będzie szansa na medal. Ale gdy nas nie ma przez 20 lat w ważnych imprezach, to nie żądajmy sukcesów. Mamy ciekawy i ograny zespół, ale warunkiem jest zdrowie wszystkich zawodników - zakończył.