Kacper Pawłowski wcześniej zawodnik SMS-u Gdańsk po poprzednim sezonie powrócił do swojego macierzystego klubu i rozpoczął przygotowania do nowych rozgrywek z pierwszą drużyną Chrobrego. Biorąc pod uwagę fakt, iż w zespole Piotra Zembrzuskiego na swojej pozycji musiałby konkurować z Bartoszem Jureckim i Łukaszem Kandorą, z pewnością zbyt wielu okazji do gry by nie otrzymywał.
Chcąc rozwijać umiejętności 19-latka klub z Dolnego Śląska postanowił wypożyczyć młodego obrotowego do pierwszoligowego Wolsztyniaka. Jednak przed spotkaniem ostatniej kolejki pierwszej rundy sezonu zasadniczego, w związku z kontuzją Kandory, która wykluczyła go z gry w derbowej potyczce, Pawłowski został ściągnięty do Głogowa i znalazł się w kadrze meczowej na pojedynek z Zagłębiem.
Zawodnika rzucono na głęboką wodę, bowiem w wyniku urazu Jureckiego, który uniemożliwił mu dalszy występ w spotkaniu, musiał on sam radzić sobie na kole przez całą drugą połowę. W swoim debiucie w rozgrywkach PGNiG Superligi, któremu jak przyznaje towarzyszyły spore emocje, zdobył dwie bramki. - Adrenalina po meczu szybko nie zeszła. Było to dla mnie niesamowite przeżycie. Gdybyśmy wygrali byłby to mój wymarzony debiut. Niestety jest tylko jeden punkt, chociaż wydaje mi się, że remis w tym meczu jest jak najbardziej sprawiedliwy - skomentował pomeczowe wrażenia.