Środowe starcie otwierające 50. sezon DKB Handball Bundesligi było widowiskiem na najwyższym poziomie. Dla obu przebudowanych kadrowo zespołów spotkanie o krajowy Superpuchar było zarazem pierwszym poważnym meczem od czerwca tego roku. Do meczu jako faworyt przystępowali szczypiorniści SG Flensburga-Handewitt i w ciągu pierwszych dwudziestu minut gry wywiązywali się ze swej roli znakomicie.
[ad=rectangle]
Podopieczni Ljubomira Vranjesa rozpoczęli środową batalię od solidnego uderzenia. Już w 5. minucie Lasse Svan Hansen wyprowadził Wikingów na prowadzenie 4:2, a zaledwie dwie minuty później trafienie Thomasa Mogensena powiększyło przewagę Flensburga do czterech goli (6:2). Kiel w premierowym kwadransie wydawało się całkowicie zagubione i ich rywale wykorzystywali to z zimną krwią.
Wikingowie swoje ataki opierali na dwóch niskich rozgrywających, Mogensenie i Rasmusie Lauge Schmidtcie, którzy z łatwością mijali wysuniętych defensorów Zebr. Kiel od początku meczu broniło strefą 3:2:1, jednak nie przynosiło to zbyt dobrych rezultatów. W 18. minucie spotkania Lasse Svan Hansen zdobył swoją szóstą bramkę, a Flensburg wygrywał już 12:7.
Grę ekipy z Kilonii odmieniło dopiero pojawienie się między słupkami Niklasa Landina. Duński bramkarz szybko zanotował kilka skutecznych interwencji, w czym pomogła mu też obrona, z której sforsowaniem po zmianie strefy na 6:0 Flensburg miał ogromne problemy. W końcówce pierwszej połowy ciężar zdobywania bramek dla Zebr wziął z kolei na swe barki Steffen Weinhold, najpierw doprowadzając do stanu 10:14, a następnie tuż przed przerwą zdobywając gola na 12:14.
Podopieczni Alfreda Gislasona poszli za ciosem po zmianie stron i w ciągu zaledwie dziewięciu minut gry wyszli na prowadzenie 18:17. Flensburg w tym czasie stracił pomysł na grę w ofensywie, co rusz odbijając się od coraz szczelniejszej defensywy THW niczym od muru. Całkowicie zagubiony był Kentin Mahe, który zamiast kreować grę oddawał rzuty z nieprzygotowanych pozycji.
Mimo problemów rywali i coraz lepszej postawy Landina, Zebry nie zdołały powiększyć swojego prowadzenia. Co więcej, od tego momentu obie ekipy zaczęły zdobywać bramki seriami, co chwila zmieniając się na prowadzeniu. W 41. minucie Flensburg wygrywał 19:18, by już minutę później przegrywać 19:20. Stan ten trwał aż do 54. minuty.
Wówczas po bramce rozgrywającego świetne zawody Mogensena oraz trafieniu Holgera Glandorfa Flensburg miał dwa gole przewagi (24:22). Wikingom nie przeszkadzało wówczas, że z parkietu wyleciał lider ich defensywy, Tobias Karlsson, a po dwuminutowej karze dla Mahe zespół grał wtedy w osłabieniu. Zebry w końcu doprowadziły jednak do remisu (25:25), a w końcówce, po jednej z interwencji Landina, przejęły inicjatywę.
Na 65 sekund przed końcem meczu bramka kompletnie niewidocznego przez ponad trzy kwadranse Joana Canellasa dała Kiel prowadzenie 26:25. Flensburg zdołał odpowiedzieć na to golem Mogensena, ostatnie słowo miało jednak należeć do Kiel. Mistrzowie Niemiec mieli blisko 30 sekund na rozstrzygnięcie zawodów na swą korzyść i czas ten wykorzystali po profesorku. Rzut oddany dwie sekund przed końcową syreną przez Weinholda dał Zebrom wygraną i pierwsze trofeum w sezonie 2015/16.
Superpuchar Niemiec, Porsche Arena w Stuttgarcie:
THW Kiel - SG Flensburg-Handewitt 27:26 (12:14)
THW: Katsigiannis, Landin - Duvnjak 3, R. Toft Hansen 1, Sprenger 2, Weinhold 6, Dissinger, Wiencek 2, Ekberg 4, Canellas 4, Dahmke 1, Vujin 4 (2/3).
Karne: 2/3.
Kary: 8 min.
Flensburg: Andersson, Moeller - Karlsson, Eggert 4 (3/3), Glandorf 4, Mogensen 7, Svan Hansen 7, Jakobsson 1, Lauge Schmidt 3, Zachariassen, H. Toft Hansen, Gottfridsson, Mahe.
Karne: 3/3.
Kary: 14 min.
Kary: THW - 8 min. (R. Toft Hansen - 4 min.; Canellas, Dahmke - po 2 min.); Flensburg - 14 min. (Karlsson - 6 min.; Gottfridsson - 4 min.; H. Toft Hansen, Mahe - po 2 min.).
Czerwona kartka: Tobias Karlsson w 52. min. z gradacji kar.