Na wtorkowy mecz, gdzie w Głogowie gościł świeżo upieczony ćwierćfinalista Ligi Mistrzów i niepokonany ciągle na krajowych parkietach zespół Vive Tauronu, hala im. Ryszarda Matuszaka zapełniła się do ostatniego miejsca. Faworyt meczu był tylko jeden, każdy inny wynik niż wysokie zwycięstwo gości byłby największą sensacją w dotychczasowych rozgrywkach. Zespół Chrobrego przed meczem zapowiadał jednak, iż postara się możliwie najlepiej zaprezentować na tle mistrza Polski i zagrać dobre zawody.
[ad=rectangle]
Kielczanie rozpoczęli spotkanie od trzech szybkich kontrataków wykończonych bramkami. Pierwsze trafienie dla Chrobrego z linii siódmego metra zaliczył Adam Babicz, który pokonał Marina Sego. Chwilę później do rzutu karnego po przeciwnej stronie parkietu podszedł Ivan Cupić, którego obronił Rafał Stachera. Piękna parada golkipera gospodarzy nie poderwała jednak drużyny Chrobrego do walki w ofensywie.
Po błędach miejscowych zabójcze kontry wykończyli dwaj chorwaccy skrzydłowi, chwilę później dwukrotnie trafieniami popisał się Michał Jurecki i w 11. minucie gry kielczanie mieli już na swoim koncie trzykrotnie większą ilość bramek (3:9). Trener Krzysztof Przybylski chcąc przerwać koncert rzutowy przyjezdnych poprosił o czas dla swoich podopiecznych.
W 21. minucie po starciu w defensywie niebezpiecznie wyglądającego upadku doznał Tobias Reichmann, którzy z bólem łokcia opuścił parkiet i do końca meczu już się na nim nie pojawił. Uwagi trenera dały pozytywną iskierkę głogowskiemu zespołowi, który w trakcie 8 minut w końcówce pierwszej połowy rzucił o trzy bramki więcej niż rywale, co pozwoliło mu nieznacznie podreperować rezultat. Do przerwy obie siódemki zeszły do szatni przy wyniku 10:16.
O ile pierwsza połowa nie był najgorsza w wykonaniu Chrobrego, to o drugich 30. minutach już tego powiedzieć nie można. Kompletną inicjatywę na parkiecie błyskawicznie przejęli kielczanie, którzy narzucili swój styl gry. Gospodarzy wydawali się być totalnie bezradni zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Zespół Vive Tauronu bezlitośnie wyprowadzał zabójcze kontry w mgnieniu oka podwyższył swoją przewagę do dwucyfrowej różnicy bramkowej.
Głogowianie przez 21. minut pokonali broniącego w drugiej połowie między słupkami bramki żółto-biało-niebieskich Sławomira Szmala tylko czterokrotnie, a między 43. a 52. minutą w ogóle nie potrafili znaleźć sposobu na umieszczenie piłki w bramce "Kasy". Tymczasem po drugiej stronie parkietu padło aż 7 trafień i na tablicy świetlnej widniał wynik (14:32). Niemoc rzutową dopiero z linii siódmego metra przerwał Babicz.
Szkoleniowiec Talant Dujszebajew rotował składem i kolejny zawodnicy mogli zaprezentować się głogowskiej publiczności. Kilka razy swoimi trafieniami popisał się czołowy strzelec Ligi Mistrzów - Karol Bielecki. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wysokim i pewnym zwycięstwem ekipy z województwa świętokrzyskiego.
Warte podkreślenia, iż bardzo dobre zawody w drużynie Chrobrego rozegrał młody skrzydłowy Rafał Biegaj, którzy zagrał ambitnie i bez kompleksów, wpisując się na listę strzelców sześć razy. Ponadto w starciu z mistrzem Polski w głogowskiej siódemce zadebiutował długo leczący kontuzję Ignacy Bąk.
SPR Chrobry Głogów - Vive Tauron Kielce 18:36 (10:16)
SPR Chrobry: Stachera, Kapela - Gujski 3, Babicz 6, Płócienniczak, Mochocki 1, Bednarek, Tylutki, Świątek, Biegaj 6, Kubała 1, Bąk, Kaczmarek, Kandora, Witkowski 1.
Kary: 8 min.
Karne: 4/4.
Vive Tauron: Sego, Szmal - Jurecki 4, Tkaczyk 4, Bielecki 5, Rosiński 1, Cupić 8, Strlek 6, Aguinagalde 7, Musa 1, Grabarczyk 1, Reichmann.
Kary: 4 min.
Karne: 2/4.
Kary: SPR Chrobry 8 min. (Gujski - 2 min., Kaczmarek, Kubała - po 2 min.); Vive Tauron 4min. (Jurecki, Aguinagalde - po 2 min.).
Sędziowie: Kałużny - Kondziela (Opole).
Widzów: ok. 1350.