Mistrzowie Polski mimo przegranej na własnym parkiecie z Montpellier Agglomeration HB mogą cieszyć się z awansu do najlepszej ósemki Ligi Mistrzów. Już od pierwszych minut rewanżowego spotkania widać było, że Francuzi przyjechali do Kielc z jasnym celem - zniewelowaniem strat z pierwszego meczu i wywalczeniem przepustki do ćwierćfinału. Goście nie zmarnowali czasu dzielącego oba spotkania i solidnie odrobili lekcję z taktyki.
- Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz i że naszym rywalem jest bardzo dobry zespół. Z tego powodu cieszyliśmy się z wygranej czterema golami we Francji. Rewanź nie do końca nam wyszedł, zagraliśmy dużo słabiej niż w Montpellier - powiedział po meczu skrzydłowy kieleckiej drużyny, Mateusz Jachlewski.
[ad=rectangle]
Co było przyczyną porażki? "Żółto-biało-niebiescy" dużo słabiej niż w poprzednich meczach radzili sobie w obronie. Do łatwych pozycji rzutowych dochodzili zawodnicy z Francji, a kielczanie nie potrafili znaleźć recepty na zagrania Issama Teja oraz Diego Simoneta.
[i]
- Traciliśmy szybko łatwe bramki i musieliśmy męczyć się w ataku pozycyjnym. Cieszy awans, ale na pewno nie styl gry. [/i]Rywale grali bardzo szybko, my nie potrafiliśmy zorganizować się w obronie i już padała bramka dla Montpellier. Tego właśnie uniknęliśmy we Francji. Świetny mecz rozegrał Simonet, wszystko, co rzucił wpadało do bramki. W pierwszym meczu nie był tak skuteczny - skomentował spotkanie Jachlewski.
O ile przegrana z Montpellier w sytuacji awansu kieleckiej drużyny do ćwierćfinału nie jest na tyle ważna, o tyle sami zawodnicy mają do siebie pretensje za rozegranie takiego meczu.
- Przegraliśmy pierwszy mecz w sezonie, może dobrze, że to stało się teraz, a nie potem w lidze lub kolejnej fazie Ligi Mistrzów. Na pewno nie możemy tak grać, jak dziś, a już na pewno w Lidze Mistrzów. Jeśli marzymy o wygraniu tych rozgrywek, to nie ma o tym mowy o takich przestojach - powiedział "Siwy".