MŚ 2015: Demolka po szwedzku, koncert Kima Anderssona - relacja z meczu Czechy - Szwecja

Lekko, łatwo i przyjemnie - tak w skrócie można podsumować starcie Szwedów z Czechami. Trzy Korony odprawiły z kwitkiem naszych południowych sąsiadów 36:22, drugi raz zgarniając komplet oczek na MŚ.

Spotkanie świetnie rozpoczęli gracze Trzech Koron, a kapitalnie dysponowany od pierwszych minut meczu był leworęczny rozgrywający Kim Andersson. Zawodnik KIF Kolding w ciągu pięciu minut czterokrotnie umieścił piłkę w czeskiej bramce,  wyprowadzając Skandynawów na prowadzenie 5:2. Podopieczni duetu trenerskiego Staffan Olsson - Ola Lindgren imponowali skutecznością rzutową oraz grą w defensywie. Czesi osłabieni brakiem kontuzjowanego Filipa Jichy byli kompletnie bezradni w akcjach ofensywnych, nie znajdując sposobu na sforsowanie szwedzkiej obrony.

Po kontrataku zwieńczonym przez Jonasa Kallmana Szwedzi prowadzili w 14. minucie już 11:4 i o czas zmuszony był poprosić duet Jan Filip - Daniel Kubes. Jakby tego było mało w szeregach czwartej ekipy globu z 2011 roku wybornie bronił Mattias Andersson, co sprawiło, że zaliczka Trzech Koron rosła w zawrotnym tempie. W 23. minucie po pięknej "wrzutce" zakończonej przez Markusa Olssona, Szwecja miała aż dziesięć bramek przewagi! - 16:6, do końca premierowej partii kontrolując wydarzenia na parkiecie. Rezultat do szatni na 19:10 ustalił Fredrik Petersen.
[ad=rectangle]

Wraz z rozpoczęciem decydującej odsłony Czesin zdecydowali się na indywidualne pilnowania Kima Anderssona oraz Lukas Karlsson . Było to trafne posunięcie, gdyż gra Szwedów w ofensywie nieco się załamała, a w 35. minucie Pavel Horak sprawił, że Czesi zniwelowali straty do sześciu trafień - 14:20 (35'). Jak się jednak później okazało był to jednorazowy przebłysk reprezentacji Czech. Z marzeń o odrobieniu strat brutalnie odarł ich Mattias Andersson.

Mając okazałą zaliczkę w szwedzkim zespole szansę gry dostali zmiennicy. Niespełna kwadrans przed końcową syreną na 28:18 podwyższył Patrik Falhgren i jasne stało się, że ekipa Trzech Koron zanotuje drugi triumf na katarskim czempionacie globu. Skandynawowie na tym zamierzać nie poprzestali i kontynuowali egzekucję - w 54. minucie Andreas Nilsson sprawił, że czterokrotni mistrzowie globu mieli już piętnaście bramek przewagi! - 34:19. Ostatecznie wicemistrzowie olimpijscy z Londynu triumfowali różnicą czternastu trafień, a za najlepszego zawodnika zwycięskiej drużyny uznano Kim Anderssona, który rzucił 10 bramek na 10 prób - wszystkie z gry!

Czechy - Szwecja 22:36 (10:19)
Czechy:

Galia (3/18 - 17%), Stochl (6/27 - 22%) - Hrstka 1, Becvar 1, Motl 1, Sobol 5/2, Horak 4, Babak 5/1, Linhart 3, Petrovsky 1, Zdrahala 1, Sindelar, Kasal, Szymanski.
Karne:
3/5.
Kary:
12 min.
Szwecja:

M. Andersson (11/33 - 33%) - Persson, Olsson 4, K. Andersson 10, Kallman 2, L. Karlsson 1, Ekberg 3/2, T. Karlsson, Fahlgren 1, F. Petersen 6/2, Halen 1, Barud, Ostlund 5, Nilsson 3, Nielsen.
Karne:
4/6.
Kary:
10 min.
Kary:

Czechy - 12 min. (Szymanski - 6 min., Horak, Petrovsky, Sindelar - po 2 min.) oraz Szwecja - 10 min. (A. Nilsson - 4 min., T. Karlsson, Olsson, K. Andersson - po 2 min.)
Sędziowie:

Lars Geipel - Marcus Helbig (Niemcy).

MDrużynaMZRPBramkiPkt
1 Francja 5 4 1 0 143:128 9
2 Szwecja 5 3 1 1 137:109 7
3 Islandia 5 2 1 2 127:135 5
4 Egipt 5 2 1 2 135:125 5
5 Czechy 5 2 0 3 145:138 4
6 Algieria 5 0 0 5 109:161 0
Źródło artykułu: