Kamil Mokrzki: Ruszamy się jeszcze jak muchy w smole

Zawodnicy PE Gwardii Opole intensywnie przygotowują się do rundy rewanżowej pierwszej ligi grupy B. W pierwszym ze sparingów okazali się minimalnie lepsi od ekstraklasowego Śląska Wrocław.

Pierwsze trzy kwadranse rywalizacji przeciwko wrocławianom układały się zdecydowanie po myśli opolskiego zespołu. Pomimo, że był to jedynie mecz sparingowy, mało kto spodziewał się, że po 45 minutach to gwardziści będą prowadzić aż 24:17. W końcowych fragmentach widowiska opolanom wyraźnie odcięło jednak prąd, przez co ich wygrana 27:26 była zagrożona aż do ostatniego gwizdka. 
[ad=rectangle]
- Miniony tydzień poświęciliśmy praktycznie w całości na bieganie i treningi siłowe. Dlatego też nieraz ruszamy się jeszcze jak muchy w smole. Najważniejsze, że wygraliśmy ten mecz. W pierwszych 45 minutach udało nam się zadać dużo ciosów z kontry, dzięki czemu wypracowaliśmy taką przewagę. W ostatnich pięciu minutach zagraliśmy trochę słabiej w obronie i, przede wszystkim, w ataku. To był pierwszy sparing, więc obecnie nie ma co się spodziewać nie wiadomo czego - skomentował Kamil Mokrzki.

Najwięcej goli dla PE Gwardii rzucili w pojedynku z dziesiątym zespołem PGNiG Superligi skrzydłowi - łącznie 16. Grający w pierwszej połowie na tej pozycji Wojciech Knop i Rok Simić zdobywali bramki nie tylko z kontrataku, lecz stanowili także poważne zagrożenie w ataku pozycyjnym. W grze podopiecznych Rafała Kuptela można było zauważyć wyraźną tendencję do kończenia akcji rzutami ze skrzydeł, po ówczesnym przygotowaniu odpowiedniej pozycji dla występujących tam graczy.

- Na pewno trener nas na to uczulał, ponieważ wcześniej praktycznie wszystko staraliśmy się rozgrywać do środka. Teraz próbujemy zacząć grać na zewnątrz, żeby w środku było więcej miejsca. Jeśli zagramy dwa, trzy razy skrzydłami, stworzą się pozycje do rzutu dla rozgrywających. A tak to wszyscy się pchali w jedno miejsce i wyglądało to tak, jak wyglądało - dodał 23-letni zawodnik.

Kamil Mokrzki dwukrotnie trafił do bramki Śląska, strzeżonej przez Alojsę Cudica
Kamil Mokrzki dwukrotnie trafił do bramki Śląska, strzeżonej przez Alojsę Cudica

Szczypiorniści z Opola nie przystąpili do spotkania ze Śląskiem w optymalnym ustawieniu. W ich szeregach zabrakło dwójki obrotowych, gdyż zarówno Jakub Płócienniczak, jak i Mateusz Jankowski zmagają się z kontuzjami. Wobec absencji tego duetu, na kole pełne 60 minut rozegrał nominalny rozgrywający Jakub Kłoda.

- Musieliśmy coś wymyślić na szybko, ponieważ obaj obrotowi nabawili się urazów w tygodniu przed meczem. Kubie Płócienniczakowi stało się coś z kolanem. Jeszcze nie ma dokładnej diagnozy, ale wiem, że jest to groźna kontuzja i na pewno szybko nie wróci. Mateusz Jankowski także naderwał jakiś mięsień i jego również z pewnością zabraknie przez najbliższe dwa, trzy tygodnie. Wiadomo, że mamy w Gwardii młodych chłopaków, ale muszą oni jeszcze trochę potrenować, zanim będą mogli rywalizować przeciwko zespołowi z ekstraklasy. Jakub Kłoda spisał się nieźle, także myślę, że będzie mógł zostać na kole i częściej grać na tej pozycji - podsumował Mokrzki.

PE Gwardia powróci do ligowej rywalizacji za niecałe dwa tygodnie, dokładnie 24 stycznia, kiedy to podejmie na wyjeździe KSZO Odlewnię Ostrowiec Świętokrzyski. Zanim dojdzie do tego pojedynku, już we wtorek opolanie ponownie zagrają towarzysko ze Śląskiem (tym razem we Wrocławiu), natomiast w środę podejmą u siebie innego z przedstawicieli Superligi, Zagłębie Lubin. W nadchodzący weekend wystąpią także na turnieju w Kaliszu, gdzie ich rywalami będą miejscowy MKS, Piotrkowianin Piotrków Trybunalski i, raz jeszcze, Śląsk Wrocław.

Komentarze (0)