W środę po raz pierwszy, i zarazem po raz ostatni w obecnym sezonie miała miejsce sytuacja, że opolska drużyna nie była faworytem w pojedynku o stawkę. Gwardziści są bowiem absolutnym hegemonem na pierwszoligowym podwórku (12 zwycięstw, 0 porażek) i pewnymi kroki zmierzają ku powrotowi do PGNiG Superligi. Starcie z Górnikiem pokazało im jednak, jak wielka przepaść dzieli obie ligi. Opolanom z pewnością nie zabrakło chęci, lecz ekipa Patrika Liljestranda zwyciężyła w dość przekonującym stylu 29:23.
[ad=rectangle]
- Nie da się ukryć, że nie byliśmy w tym meczu faworytem, niemniej jednak wyszliśmy na niego skoncentrowani. Powiedzieliśmy sobie, że będziemy walczyć od pierwszej do ostatniej minuty. Myślę, iż ambicji i woli walki nam nikt nie odmówi. Zabrakło trochę zimnej krwi. Bramkarz rywali, Sebastian Kicki, naprawdę bronił tak świetnie, że w niektórych momentach odechciewało nam się grać - powiedział Sebastian Rumniak.
Gwardia właściwie przez całe spotkanie pokutowała za bardzo słabe jego otwarcie. Zabrzanie już po pierwszym kwadransie wygrywali 9:5, za sprawą świetnie spisującego się między słupkami Kickiego oraz szalejącego w ofensywie Mariusza Jurasika. W drugiej części pojedynku ich gra w ataku nie wyglądało już tak imponująco, jednak z czasem znaleźli sposób na okaleczanie drużyny Rafała Kuptela. Było nim konsekwentne dogrywanie piłek do obrotowego Yurija Gromyko, który raz po raz wywalczał rzuty karne bądź samemu trafiał do opolskiej siatki.
[i]
- Mieliśmy dużo kar w drugiej połowie, w związku z czym nasza obrona była bardziej dziurawa. Trenerzy uczulali nas na to, że zespół Górnika dużo gra z kołem, między innymi Mariusz Jurasik, który super rozgrywa akcje dwójkowe. Byliśmy tego świadomi, niemniej jednak nie udało nam się we wszystkich sytuacjach zatrzymać kołowego i stąd te bramki. Ale tak jak mówię, wynikało to też głównie z tego, że często graliśmy w osłabieniu[/i] - wyjaśnił rozgrywający Gwardii.
Odpadnięcie z Pucharu Polski oznacza, że szczypiorniści z Opola nie będą już przez długi czas mieć szansy na skonfrontowanie się z rywalem z Superligi w meczu o punkty. Taka okazja najprawdopodobniej nadarzy im się dopiero za kilka miesięcy, kiedy to ponownie rozpoczną zmagania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Innego scenariusza niż powrót do ekstraklasy nikt sobie bowiem w Gwardii nie wyobraża.
- Musimy dążyć do tego, by utrzymywać tempo i pewien poziom przez sześćdziesiąt minut. Teraz w lidze nie tyle ważne będą dla nas zwycięstwa, co właśnie utrzymanie odpowiedniej jakości gry. Najgorzej, jeżeli będziemy mieć przestoje, ponieważ na wyższym poziomie przeciwnik już ich nie wybaczy. Górnik obnażył to, co wystarcza na pierwszą ligę, niemniej jednak nie mamy powodów do wstydu. Nie przegraliśmy tego starcia sromotnie, jakoś wyraźnie nie odstawaliśmy od rywali. Mamy jeszcze trochę czasu, żeby wyeliminować nasze mankamenty i myślę, że jesteśmy na dobrej drodze do tego, by tak się stało - podsumował Rumniak.
jeszcze jedno: naprawdę szkoda mi Rumniaka - mi Czytaj całość