Zespół z Górnego Śląska o swoim występie na... Dolnym Śląsku z pewnością jak najszybciej będzie chciał zapomnieć. - Zagraliśmy bodaj najsłabszy mecz w tym sezonie. Nie wychodziło nam nic. Ani w bramce, ani w obronie, ani w ataku. Zrobiliśmy z bramkarza Zagłębia mistrza świata, a sami przestrzeliliśmy mnóstwo sytuacji - wylicza Marek Daćko.
[ad=rectangle]
Jak zaznacza obrotowy drużyna Górnika przed starciem z Zagłębiem miała jeden, jasny cel w postaci zwycięstwa. - 33 bramki na wyjeździe to niby dobry rezultat, ale cóż z tego, skoro ostatecznie przegraliśmy. Nikt z nas nie spodziewał się, że z Lubina wrócimy bez punktów. Niedawno zakładaliśmy sobie, że w tym roku nie stracimy już ligowych oczek - przyznaje.
Zdaniem zawodnika niespodziewana porażka z Miedziowymi nie powinna jednak wywołać żadnych nerwowych ruchów wewnątrz drużyny. - Wiemy, co zawaliliśmy i wiemy, że trzeba ostro wziąć się do roboty. Nie sądzę jednak, że w tej chwili jest dobry moment na radykalne zmiany. Ta porażka bardzo boli, ale to nie koniec świata. Droga do powtórzenia wyniku z poprzedniego sezonu jeszcze nie jest zamknięta - kończy.