Warszawianka wygrała przegrane spotkanie - relacja z meczu Kar-Do Spójnia Gdynia - Warszawianka Warszawa

Szczypiorniści Warszawianki Warszawa dokonali niemożliwego. Jeszcze na początku drugiej połowy przegrywali różnicą ośmiu bramek, by ostatecznie wygrać różnicą jednej bramki.

Sobotni mecz w Gdyni nie miał zdecydowanego faworyta. Po pięciu kolejkach Kar-Do Spójnia miała na swoim koncie pięć punktów, a Warszawianka "oczko" mniej. Goście ze stolicy byli jednak uskrzydleni zwycięstwem w ostatniej kolejce ligowej, kiedy niespodziewanie pokonali Polski Cukier Pomezanię Malbork.
[ad=rectangle]
Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando gospodarzy, którzy od 15 do 23 minuty zdobyli siedem bramek, tracąc zaledwie jedną! Po bramce Rafała Staniszewskiego, gdynianie prowadzili już 13:6. Podopieczni Marcina Markuszewskiego do przerwy prowadzili 16:10, a wynik pierwszej połowy ustalił Michał Derdzikowski.

Po bramce tego samego zawodnika w 32 minucie, gospodarze prowadzili już 18:10. Później jednak do głosu zaczęli dochodzić podopieczni Tomasz Porzeziński, którzy w 38 minucie przegrywali już tylko różnicą czterech bramek. Później było jeszcze lepiej dla gości. Warszawianie w 47 minucie doszli po bramce Łukasza Kolczyńskiego na 22:21.

Kar-Do Spójnia Gdynia złapała drugi oddech. Zawodnicy z Trójmiasta rzucili cztery bramki z rzędu i po trafieniu Derdzikowskiego, na osiem minut przed końcem prowadzili 26:21. Goście się jednak nie poddali. Do końca meczu rzucili siedem bramek, tracąc zaledwie jedną i po bramce Pawła Kwiatkowskiego w 59 minucie, wygrali 28:27.

Po spotkaniu zastrzeżenia do swojej postawy miał trener gospodarzy. - Niestety mimo ostrzeżeń, że czeka nas jeszcze dużo walki, spotkanie po przerwie się dla nas jakby skończyło. Moi zawodnicy poczuli się zbyt pewnie i każdy po kolei chciał pokazać, że potrafi sam wygrać zawody. Oni zapomnieli, że piłka ręczna jest grą zespołową. Bardzo często przypominam chłopakom, że naszą siłą jest cały zespół i tylko drużyną jesteśmy w stanie odnieść sukces. Liga w tym roku pokazuje, że nie ma faworyta w żadnym spotkaniu. a my przez brak konsekwencji zgubiliśmy już nie jeden punkt - podsumował Marcin Markuszewski.

Kar-Do Spójnia Gdynia - Warszawianka Warszawa 27:28 (16:10)

Kar-Do Spójnia: Zimakowski, Skowron - Rychlewski 10, Derdzikowski 6, Szlinger 3, Wróbel 2, Nowaliński 2, Staniszewski 2, Bielec 1, Kowalski 1 oraz Chyła, Nazimek.
Kary: 8 min.
Karne: 4/5.

Warszawianka: Stolarski, Troński, Szałkucki - Kolczyński 9, Kwiatkowski 4, Szmulik 4, Wiak 3, Krawiecki 3, Płodowski 2, Milewski 2, Kieloch 1 oraz Olęcki, Skorek, Przykuta.
Kary: 4 min.
Karne: 4/5.

Kary: Kar-Do Spójnia - 8 min. (Wróbel 2 min. - cz.k., Derdzikowski 4 min., Bielec 2 min.), Warszawianka - 4 min. (Olęcki 4 min.).
Sędziowie: Biegajski, Kulesza.
Widzów: 80.

Komentarze (4)
avatar
niewidziakniewidziacki
18.10.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szczerze to chyba jak większość po pierwszej połowie myślałem, że jest już po meczu. Zapomniałem, przecież Wy walczycie do końca! Dzięki Panowie! 
heheszky.
18.10.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
BRAWA! KSW WALCZYMY DO KOŃCA ! 
avatar
Asha88
18.10.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak to ekipa z Gdyni mogła wypuścić? Po "frajersku".