Cel minimum? Final Four Ligi Mistrzów - rozmowa z Talantem Dujszebajewem, trenerem Vive Tauronu Kielce

W sobotę szczypiorniści Vive Tauron Kielce rozpoczną zmagania w sezonie 2014/15. Trener mistrzów Polski, Talant Dujszebajew opowiada nam o przygotowaniach kielczan i celach na nadchodzący sezon.

Maciej Wojs: Vive Tauron Kielce mają za sobą krótkie, ale intensywne przygotowania do nowego sezonu. Za wami seria sparingów, którą zakończyliście 3. miejscem na turnieju w Strasburgu. Jak ocenia pan grę swojego zespołu we Francji?

Talant Dujszebajew: Zważając na to, że był to element przygotowań do sezonu, to wypadliśmy nieźle. Zrobiliśmy co prawda za dużo błędów w obronie i w ataku, ale były też i dobre akcje. Tego wszystkiego się jednak spodziewaliśmy. Jedyne co mnie zmartwiło, to duża liczba kontuzji. Nie było z nami Krzyśka Lijewskiego, a w trakcie turnieju urazów nabawili się Karol Bielecki, Piotr Chrapkowski czy Tomek Rosiński. Mimo tego jestem jednak zadowolony. Zawodnicy dobrze przepracowali ten okres i zostało nam jeszcze trochę czasu, by poprawić niektóre elementy. Na pierwszy mecz w Szczecinie będziemy w dobrej formie.
[ad=rectangle]
Co rzuciło się w oczy podczas waszego występu we Francji, to brak stabilnej dyspozycji przez pełne sześćdziesiąt minut. Choćby w ostatnim meczu z Niedźwiedziami do przerwy przegrywaliście 16:20, by drugą część spotkania wygrać 20:11. Co miało na to wpływ?

- W trakcie przygotowań odbyliśmy bardzo dużo fizycznych treningów. Sporo biegaliśmy, dużo było zajęć na siłowni, podnoszenia sztang i budowania wytrzymałości. Teraz już schodzimy z obciążeń, ale nie trenujemy bardzo długo z piłkami. Nie jesteśmy jeszcze po prostu gotowi do takiej piłki ręcznej, jaką chciałbym, by ten zespół prezentował. A oceniając naszą obecną formę na tym etapie, uważam, że nie jest źle.

We Francji rzeczywiście popełniliśmy wiele błędów. Wszystkie mecze zaczynaliśmy źle, może to wina braku odpowiedniej koncentracji. Wiemy jednak co robimy źle i nad czym musimy pracować. Pierwszy mecz z Chambery w obronie zagraliśmy bardzo dobrze, a potem z Montpellier było już fatalnie. To normalne dla przygotowań. Bardziej skupiałem się na fizycznym przygotowaniu zespołu. Jeśli zaś chodzi o grę, to dużo możemy poprawić i wykonywać jeszcze lepiej.

Nie obawia się pan, że czasu na poprawę poszczególnych elementów będzie coraz mniej? W sobotę zaczynacie zmagania w lidze, wkrótce dojdą do tego rozgrywki Ligi Mistrzów.

- Niezależnie ile będziemy pracować, to błędy i tak będą się pojawiać. Przed startem przygotowań za cel postawiliśmy sobie, by być w stu procentach gotowym na start Ligi Mistrzów. Ta taka pełna forma ma więc przyjść na pierwszy mecz Ligi Mistrzów z Kadetten Schaffhaussen za trzy tygodnie. Znamy swoje mocne i słabe strony, wiemy więc nad czym musimy pracować.

Kontuzje odniesione podczas turnieju we Francji nie przeszkodzą w przygotowaniach do startu sezonu?

- Nie, bo jedynie Karol potrzebuje trochę więcej czasu. Reszta zawodników może już grać. To były drobne urazy, jakieś naciągnięcia, stłuczenia. Przyglądamy się jeszcze Tobiasowi Reichmannowi, ponieważ nie jestem na sto procent pewien czy będzie mógł zagrać w sobotę w Szczecinie. W drugiej połowie przeciwko Niedźwiedziom już nie grał, ma drobne problemy z kolanem. To wszystko jednak normalne sprawy, tak jak i te urazy Chrapkowskiego czy Rosińskiego. Na mecz w Szczecinie pojedziemy w dobrym składzie.

Nadal w pełnej formie nie jest Krzysztof Lijewski, który przecież cały okres przygotowawczy trenował indywidualnie. Nie obawia się, że jego powrót do gry na wysokim poziomie może potrwać trochę dłużej i sam Denis Buntić to będzie za mało?

- To żaden problem. Krzysiek Lijewski to jeden z najlepszych zawodników na prawym rozegraniu na świecie. Gdyby miał 20 czy 21 lat, to może i byłby to problem. Ale on ma 31 lat i doskonale wie, co musi zrobić żeby z miejsca grać na wysokim poziomie. Oczywiście, chciałem, by zagrał z nami w choć jednym czy dwóch meczach sparingowych, ale najważniejsze jest, by w pełni wyzdrowiał.

Ligową rywalizację inaugurujecie meczem w Szczecinie. W poprzednim sezonie Pogoń postawiła się wam na własnym parkiecie, teraz chyba też łatwo nie będzie. 

- Mimo zmian kadrowych jakie zaszły w Pogoni, to nadal bardzo dobra drużyna. W Polsce oczywiście mówi się, że Vive i Wisła to inny poziom, ale nie zapominajmy, że Azoty, Górnik i Pogoń mają dobre zespoły i poziomem wcale nie są tak daleko od nas. Czeka nas trudny mecz, tym bardziej, że w Szczecinie otwierana jest nowa hala i dla całego miasta to wielkie wydarzenie. Pogoń będzie miała możliwość pokazania, że ma dobry zespół.

W przerwie w rozgrywkach nie brakowało licznych transferów. Połowę składu wymienili w Płocku, wzmocniły się też Górnik i Azoty. Poziom rozgrywek idzie do góry?

- Tak, poziom rzeczywiście znowu idzie do góry, ale teraz nie ma to znaczenie i nie będzie to aż tak widoczne. W polskiej lidze mamy play-offy, więc tak naprawdę wszystkie zespoły mają jeszcze dużo czasu, by spokojnie wkomponować zawodników do drużyn. Po tych dwudziestu dwóch kolejkach każda ekipa będzie już odpowiednio przygotowana i wówczas poznamy ich prawdziwą siłę.

Wspomniane przeze mnie trzy zespoły będą głównym rywalem Vive Tauronu Kielce w nadchodzącym sezonie?

- Przede wszystkim Wisła. Wszyscy wiemy, że największa rywalizacja w kraju odbywa się między Vive i Wisłą. Myślę, że jeśli kontuzje ominą Azoty, to będzie to też mocny i wymagający zespół, podobnie jak Górnik. Poziom ligi naprawdę jest już dobry.

Wspominał pan wcześniej, że forma zespołu ma przyjść na start rozgrywek Ligi Mistrzów. Europejskie puchary to wasz główny cel na ten sezon? Co chcecie ugrać?

- Cel minimum jest jasny - chcemy zagrać na przełomie maja i czerwca w turnieju Final Four Ligi Mistrzów. Mam świadomość, że nie będzie łatwo się tam dostać, ale jesteśmy Vive Tauron Kielce - jeden z najlepszych klubów w Europie i na świecie. Zrobimy wszystko, będziemy walczyć, by na koniec maja znaleźć się w Kolonii.

Myśli pan, że to realny cel? Rywale w lecie nie próżnowali, poważnych transferów dokonały m.in. THW Kiel, MKB Veszprem czy FC Barcelona. W środowisku szczypiorniaka pojawiała się opinia, że europejska czołówka wam ucieka. Zgadza się pan z tym?

- Transfery to nie wszystko. Oczywiście, rywale dokonali świetnych ruchów, sprowadzili bardzo dobrych zawodników i to nie tylko w Kiel czy Veszprem, bo wiele działo się też w PSG czy Rhein-Neckar Löwen. Proszę jednak popatrzeć na dwa poprzednie turnieje Final Four Ligi Mistrzów. Pokazały nam one, że transfery nie są najważniejsze. Liczy się przygotowanie i zgranie. Do rozgrywek podejdziemy z myślą, że każdy następny mecz jest najważniejszy. I tak będziemy przechodzili od spotkania do spotkania. Plan to wygrać każdy mecz.

W grupowej rywalizacji zwycięstwo w każdym meczu rzeczywiście jest realne. 

- Tak. Mamy ciekawą grupę, z dobrymi zespołami. Naszym celem jest zająć pierwsze miejsce w grupie, co jest jak najbardziej możliwe. Awans z grupy z pierwszego miejsca to zawsze wielki plus - wtedy w fazie pucharowej drugi mecz grasz u siebie w domu, a przed rokiem dowiedzieliśmy się ile znaczy rewanż u siebie. To zawsze ten jeden czy dwa procent więcej szans na awans.

Źródło artykułu: